Najbardziej muzykalna wyspa - rozmowa z Omarem Sosą

Pianista, gwiazda festiwalu Skrzyżowanie Kultur, opowiada Markowi Duszy o Kubie i wędrówkach emigranta.

Aktualizacja: 21.09.2016 18:23 Publikacja: 21.09.2016 17:58

Najbardziej muzykalna wyspa - rozmowa z Omarem Sosą

Foto: Fotorzepa, Marek Dusza

Rz: Jak wspomina pan swoją ojczyznę?

Omar Sosa: Kuba dała mi najpełniejsze wykształcenie, jakie może uzyskać muzyk, i to na najwyższym poziomie. Moja edukacja przypadła na najlepszy czas po rewolucji, mieliśmy doskonałe szkolnictwo. Dlaczego więc ja i większość moich rówieśników opuściliśmy swój kraj? Bo nie dano nam możliwości pracy. Niemal wszyscy gramy za granicą. Urodziłem się w Camagüey, najpiękniejszym mieście kolonialnym Kuby, które kocham. Teraz mieszkam w Barcelonie i tęsknię za moim krajem, za moją rodziną. Z nostalgią wspominam Kubę, bo Barcelona przypomina mi Hawanę.

Z radością powitał pan nową politykę otwarcia kubańskiego rządu?

Tak, Kuba się otwiera, ale poczekajmy, zobaczymy, co z tego wyniknie.

Jakiej muzyki pan słuchał na Kubie?

Każdej, od klasyki po muzykę taneczną, rozrywkową. Kubańczycy są bardzo umuzykalnionym narodem. Pod tym względem mamy wiele wspólnego z Polakami. Moim ulubionym kompozytorem jest Fryderyk Chopin, jestem jego fanem, bo jak on mam romantyczną duszę. Na Kubie muzykę słychać z każdego kąta. Można ją podzielić na tradycyjną, kubańską, i tę wywodzącą się z zachodniej tradycji. Obie przenikają się, tworząc niezliczoną kombinację stylów. Miałem szczęście obcować z muzyką od dziecka, bo mój ojciec słuchał z radia i płyt wszystkiego, co najlepsze: Nat King Cole'a, orkiestr Counta Basiego, Glenna Millera i Duke'a Ellingtona, znałem nagrania wszystkich kubańskich artystów. Razem z sąsiadami ojciec organizował spotkania przy muzyce, doskonale się bawili i dorośli, i dzieci.

Zetknął się pan z kubańskimi jazzmanami?

Wiedzieliśmy, że najlepszą naszą jazzową grupą jest Irakere. Nazwiska solistów: Chucho Valdesa, Arturo Sandovala, Paquito D'Rivery, były na ustach wszystkich. Mieliśmy ważny zespół: Orquesta Cubana de Música Moderna, grali w nim najlepsi jazzmani. A ponieważ dzieli nas od USA 90 mil, więc słuchaliśmy amerykańskiego radia. Każda orkiestra kubańska, każdy zespół przygrywający do tańca miał w repertuarze standardy amerykańskiego jazzu.

Od razu występował pan z popularnymi artystami?

Uczyłem się klasyki, ale pracowałem z wokalistami nowego stylu kubańskiej piosenki nueva trova. Przez pięć lat byłem też dyrektorem artystycznym zespołu wokalistki Xiomary Laugart. Kiedy zauważyłem, że przestaję się rozwijać, postanowiłem opuścić Kubę. Komponowałem już wtedy własną muzykę, ale nie wykonywałem jej.

Jaka była pana droga emigranta?

Najpierw wyjechałem do Meksyku, gdzie przez pół roku występowałem z Xiomarą Laugart. Następnie spędziłem kilka miesięcy w Hiszpanii, skąd przeniosłem się na ponad dwa lata do Ekwadoru. Stamtąd do Palma de Mallorca i wreszcie do San Francisco, gdzie nastąpił zwrot i szybki rozwój mojej kariery solowej. Grając z zespołem Machete Ensemble Johna Santosa, pisałem swoją muzykę.

Wtedy wypracował pan własną wizję world music?

Już wcześniej na Majorce grałem z ludźmi z różnych stron świata. Każdy przynosił własne kompozycje, były tradycyjne rytmy i melodie, ale też dużo funku. Przełomowy był dla mnie album „Sentir" nagrany z muzykami z Maroka, Kuby i Wenezueli. Był nominowany do nagrody Grammy.

Na Skrzyżowaniu Kultur wystąpi pan z amerykańskim wokalistą Timem Eriksenem. Jak doszło do waszej współpracy?

W 2008 r. uczestniczyliśmy w seminarium w Dartmouth College. Z taką pasją śpiewał ze studentami dawne anglo-amerykańskie pieśni, że zaproponowałem mu wspólny projekt. Nasza płyta „Across the Divide" zarejestrowana w klubie Blue Note w Nowym Jorku otrzymała nominację do Grammy. Po wielu latach spotkamy się ponownie. Nie wiem, co z tego wyniknie, ale bardzo jestem ciekaw. Tim Eriksen to wyjątkowy człowiek i unikalny śpiewak, z pewnością warto go posłuchać.

Skrzyżowanie Kultur

Od soboty przez tydzień namiot obok Pałacu Kultury i Nauki będzie rozbrzmiewał muzyką z całego świata. Gwiazdami 12. edycji Festiwalu Skrzyżowanie Kultur obok Omara Sosy i amerykańskiego wokalisty Tima Eriksena będzie legendarna Susana Baca z Peru. Zaśpiewają też Renata Rosa z Brazylii, Ghady Shbeir z Libanu i Ester Rady z Izraela. Wystąpi grupa Chouk Bwa Libčte z Haiti. W koncercie Sounds Like Poland zagrają: Čači Vorba, Motion Trio i Tęgie Chłopy. Trebunie Tutki wystąpią z gruzińskim Urmuli, a baskijski Kalakan wykona muzykę z pogranicza tradycji i pop. -md

Rz: Jak wspomina pan swoją ojczyznę?

Omar Sosa: Kuba dała mi najpełniejsze wykształcenie, jakie może uzyskać muzyk, i to na najwyższym poziomie. Moja edukacja przypadła na najlepszy czas po rewolucji, mieliśmy doskonałe szkolnictwo. Dlaczego więc ja i większość moich rówieśników opuściliśmy swój kraj? Bo nie dano nam możliwości pracy. Niemal wszyscy gramy za granicą. Urodziłem się w Camagüey, najpiękniejszym mieście kolonialnym Kuby, które kocham. Teraz mieszkam w Barcelonie i tęsknię za moim krajem, za moją rodziną. Z nostalgią wspominam Kubę, bo Barcelona przypomina mi Hawanę.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”
Kultura
Muzeum Historii Polski: Pokaz skarbów z Villa Regia - rezydencji Władysława IV
Architektura
W Krakowie rozpoczęło się 8. Międzynarodowe Biennale Architektury Wnętrz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kultura
Zmarł Leszek Długosz