W świecie ulubionych kompozytorów

Jego gra rozpala emocje publiczności, pobudza do wymiany wrażeń. Dlatego zawsze warto i należy go słuchać.

Aktualizacja: 20.08.2017 16:52 Publikacja: 20.08.2017 16:23

W świecie ulubionych kompozytorów

Foto: materiały prasowe

Nie tylko u nas ma rzeszę fanów, obok Krystiana Zimermana to drugi polski muzyk o najmocniejszej pozycji w świecie. Świadczy o tym choćby fakt, że od 15 lat związany jest kontraktem z ważnymi firmami fonograficznymi – Virgin Classics, a obecnie Warner Music. Nagrał dla nich już tuzin albumów.

Bardzo trudno jednak opisać, jaki jest Piotr Anderszewski. Bywa pełen wątpliwości, ale i zdecydowany w opiniach, zamknięty w sobie i otwarty na świat. Nigdy nie gra utworów, których nie lubi. Włącza do repertuaru muzykę, którą dobrze rozumie i którą chce się dzielić z innymi. To dlatego zrezygnował ze studiów w warszawskiej Akademii Muzycznej tuż przed dyplomem.

– Nie byłem w stanie zagrać czegoś, do czego nie byłem przekonany, na przykład utworów Paderewskiego – tłumaczył potem. – Publiczność natychmiast by to wyczuła. Myślę, że w mojej grze jest pewnego rodzaju szczerość.

Nie oznacza to, że muzyka przychodzi do niego łatwo i zawsze sprawia mu przyjemność. – Ta pojawia się po strasznych mękach – opowiadał kiedyś. – Proces ćwiczenia może czasem jest przyjemny, ale mnie zdarza się to niezmiernie rzadko. Na osiągnięcie zadowalającego rezultatu trzeba sobie zasłużyć ciężką pracą.

Jako dziecko nie cierpiał więc ćwiczeń przy klawiaturze i często oszukiwał ojca, że grał już dwie godziny. Dlaczego więc mimo wszystko został pianistą? Przełom nastąpił, gdy miał 16 lat, po wysłuchaniu „Requiem" Mozarta w kościele św. Krzyża w Warszawie. Wówczas zrozumiał, że istotą muzyki nie jest wcale odtwarzanie nut zapisanych w partyturze.

Na pytanie, skąd czerpie inspirację, odpowiedział tak: – Tego nie wiem, gdybym wiedział, najprawdopodobniej bym ją stracił. Piękno inspiracji polega na tym, że spada na człowieka w zupełnie nieoczekiwanym momencie. Duże znaczenie ma obcowanie z przyrodą, słuchanie muzyki, przeżywanie emocjonalnych odczuć, to wszystko bardzo ubogaca. Liczy się także intuicja i muzyczna wrażliwość, bardzo cenne jest interesowanie się światem zewnętrznym. Byłoby smutne, gdyby pianista był ograniczony tylko do klawiatury i partytury.

Tegoroczny występ Piotra Anderszewskiego będzie z pewnością stanowił zaskoczenie dla jego fanów, ale też świadczy o pewnej konsekwencji tego artysty. Gościem Festiwalu „Chopin i jego Europa" był bowiem dotąd dwukrotnie, i zawsze pojawiał się na estradzie jako partner innych, a nie wyłącznie jako solista. Owej zasadzie postanowił być nadal wierny.

Do udziału w koncercie zaprosił tym razem Apollon Musagéte Quartett. Tego zespołu nie trzeba przedstawiać, w ciągu 11 lat, jakie upłynęły od decyzji czterech wówczas młodych polskich muzyków chcących grać wspólnie, stworzony przez nich kwartet wyrósł na wspaniały zespół o ugruntowanej pozycji zarówno w Polsce, jak i w Europie.

Z Piotrem Anderszewskim Apollon Musagéte Quartett zagra kameralną wersję Koncertu fortepianowego A-dur KV 414, który Mozart skomponował w 1782 roku. Taki wybór repertuarowy specjalnie nie dziwi. Każdy, kto śledzi trwającą już niemal ćwierć wieku karierę Piotra Anderszewskiego wie, że ma on kompozytorów, w których świecie szczególnie lubi przebywać.

Należy do nich Wolfgang Amadeusz, cztery jego koncerty nagrał na płycie, chętnie wykonuje je na estradzie, nierzadko wówczas dyrygując orkiestrą od fortepianu.

Nie zabraknie też tego wieczoru muzyki Leoaš Janačka. – Literatura fortepianowa Janačka nie jest specjalnie szeroka – opowiadał w jednym z wywiadów – ale ta głęboko słowiańska muzyka naprawdę mnie dotyka. Ciekawe, że słowiańszczyzna zupełnie inaczej wyraża się w Polsce, Czechach i Rosji. Czeska ma w sobie coś prymitywnego, żywiołowego, ściśle związanego z ziemią, z przyrodą. Jest fantastycznie nieokiełznana i nieucywilizowana.

Każde natomiast spotkanie Piotra Anderszewskiego z Chopinem elektryzuje słuchaczy. Przez długi czas unikał on bowiem z nim kontaktu.

– Bardzo lubię słuchać Chopina – opowiadał mi dawno temu – kiedy natomiast zaczynam nad nim pracować, pojawiają się kłopoty. W przypadku jego utworów pierwsze ich odczytanie jest dla mnie najlepszym wykonaniem. Im bardziej się w nie zagłębiam, im więcej rzeczy usiłuję z nich wydobyć, tym bardziej moja interpretacja staje się sztuczna. U Chopina pierwsza intuicja jest, moim zdaniem, najważniejsza, ale nie mam takich możliwości intelektualnych i technicznych, by raz przeczytawszy utwór, wyjść na estradę i zagrać go a vista.

Z czasem to się zmieniło. Przełom nastąpił, gdy rozpoczął pracę nad Polonezem-Fantazją As-dur op. 61. – Pracując nad nim intensywnie – wspominał – naprawdę zakochałem się w tej muzyce. Zacząłem się dosłownie zachłystywać innymi polonezami, byłem jak w transie.

Poloneza-Fantazję wykona również teraz w Warszawie, ale nie będzie to koniec atrakcji, bo już bez pianisty zagra przecież tego wieczoru Apollon Musagéte Quartett.

Nie tylko u nas ma rzeszę fanów, obok Krystiana Zimermana to drugi polski muzyk o najmocniejszej pozycji w świecie. Świadczy o tym choćby fakt, że od 15 lat związany jest kontraktem z ważnymi firmami fonograficznymi – Virgin Classics, a obecnie Warner Music. Nagrał dla nich już tuzin albumów.

Bardzo trudno jednak opisać, jaki jest Piotr Anderszewski. Bywa pełen wątpliwości, ale i zdecydowany w opiniach, zamknięty w sobie i otwarty na świat. Nigdy nie gra utworów, których nie lubi. Włącza do repertuaru muzykę, którą dobrze rozumie i którą chce się dzielić z innymi. To dlatego zrezygnował ze studiów w warszawskiej Akademii Muzycznej tuż przed dyplomem.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”