Najokazalsza letnia machina kulturalna Europy ruszyła w miniony weekend. Rozkręca się powoli, odbyły się pierwsze koncerty oraz premiera „Jedermanna" Hugo von Hofmannsthala. Ta sztuka jednego ze współzałożycieli festiwalu w Salzburgu jest tu wystawiana prawie od stu lat, od początku istnienia imprezy.
Tegoroczna edycja jest nieco skromniejsza, bo festiwal w Salzburgu jest w trakcie zmiany dyrekcji artystycznej, ale jak zawsze gwiazd nie zabraknie. Trzeba nimi skusić prawie ćwierć miliona widzów do kupienia biletów na koncerty i przedstawienia.
Atrakcji zatem nie zabraknie: od inscenizacji „Burzy" Szekspira po Placida Domingo, Annę Netrebko (w duecie z nowym mężem, tenorem Jusifem Ejwazowem) oraz Wiedeńskich Filharmoników i osiem innych słynnych orkiestr. A wśród głównych bohaterów wydarzeń są dwaj Polacy.
Obaj na dobre zadomowili się w Salzburgu. Piotr Beczała ma tu tak mocną pozycję, że specjalnie dla niego przygotowuje się kolejne premiery. W tym roku będzie to „Faust" Charles'a Gounoda.
Ta popularna opera nigdy wcześniej nie była wystawiana w Salzburgu. Nie jest to wszakże jedyny powód, dla którego teraz na to się zdecydowano. Drugi wyjaśniła w jednym z wywiadów dyrektor festiwalu, Helga Rabl-Stadler: – Piotr Beczała to obecnie najlepszy Faust na świecie.