Spektakle Opery Wrocławskiej są najlepszym potwierdzeniem tezy, że sztukę dla dzieci należy robić bez taryfy ulgowej. Celem wrocławskiej sceny jest kształtowanie świadomego uczestnictwa w kulturze i angażowanie we wspólnych przedsięwzięciach widzów z różnych grup wiekowych. W ofercie Opery Wrocławskiej znajdują się więc propozycje spektakli familijnych. Na początek zdecydowano się więc zaprezentować jedno z największych arcydzieł wszech czasów, jakim jest „Czarodziejski flet".
Nie była to jednak zwykła inscenizacja opery Mozarta, ale zaproszenie do wizyty „W krainie »Czarodziejskiego fletu«", bo taki tytuł nosi ten spektakl. Znana dorosłym opowieść o księciu Tamino, który wyruszył na poszukiwanie córki Królowej Nocy, Paminy, została przedstawiona w skrócie, ale z zachowaniem wszystkich bohaterów. A całość wzbogacono informacjami o operze, w której tajniki wprowadza młodych widzów ptasznik Papageno, pełniący w przedstawieniu także rolę narratora.
Spektakl w reżyserii Beaty Redo-Dobber jest bardzo widowiskowy, do czego przyczyniają się również efektowne kostiumy zaprojektowane przez Zofię de Ines. Wystarczy zdradzić, że suknia Królowej Nocy wypełnia całą scenę.
Kolejną premierą o walorach edukacyjnych był majowy „Karnawał zwierząt", który z kolei wprowadza dzieci w świat tańca. Pomysłodawczynią i twórczynią przedstawienia jest najzdolniejsza polska choreografka młodego pokolenia, Anna Hop. W 2009 roku tuż po ukończeniu szkoły została przyjęta do Polskiego Baletu Narodowego, a już rok później zadebiutowała pierwszą kompozycją choreograficzną. Dziś ma ich na koncie kilkanaście, w tym spektakl dla Opery Narodowej „Pupa", inspirowany „Ferdydurke" Gombrowicza.
W „Karnawale zwierząt" wykorzystała oczywiście znany cykl utworów Camille'a Saint-Saënsa, z których każdy ma innego zwierzęcego bohatera. – Ten muzyczny cykl powstał w XIX wieku – opowiadała przed premierą Anna Hop. – Mój spektakl rodził się współcześnie i są to dwa różne, samodzielne dzieła. Interpretując każdą miniaturę Saint-Saënsa, starałam się nie sugerować tytułem, tylko charakterem muzyki. Dlatego z Żółwi zrobiłam Modliszki, gdyż były według mnie wdzięczniejsze do interpretacji ruchowej.