Rzeczpospolita: Na czym polega sekret pana sukcesu?
Rod Stewart: W show-biznesie wiele zależy od przypadku, ja najwyraźniej znalazłem się we właściwym miejscu o właściwym czasie. Ale na pewno miał w tym udział mój głos z charakterystyczna chrypką.
Głos, którego o mało pan nie stracił podczas operacji gardła.
Nie przesadzajmy. Wprawdzie ładnych parę lat temu przeszedłem poważną operację, ale jedyną trwałą zmianą okazało się nieznaczne obniżenie brzmienia. Było to zresztą korzystne, lepiej pasowało do ówczesnego repertuaru [śmiech].
Śpiewał pan w duecie z wieloma sławami, choćby z Arethą Franklin czy Eltonem Johnem. Od kogo nauczył się pan podczas wspólnych nagrań czegoś cennego?