Do powstania Centrum, za którego działalność dziś Elżbieta i Krzysztof Pendereccy zostaną uhonorowani Nagrodą im. prof. Aleksandra Gieysztora, wiodła długa droga. A kiedy od trzech lat służy muzyce, jasne jest dla obojga, że wraz z nim rozpoczął się kolejny etap w ich życiu.
– W ten sposób spłacam swój dług. Zostałem ukształtowany w Polsce, stąd wyjechałem w świat już jako gotowy artysta. Nigdy zaś nie miałem dość czasu, by zdobytą wiedzę przekazać innym – powiedział mi Krzysztof Penderecki, gdy w 2013 roku po latach przygotowań i 16 miesiącach budowy szykowano się do otwarcia Europejskiego Centrum Muzyki w Lusławicach, między Krakowem a Tarnowem.
Matka chrzestna
Wcześniej były skromniejsze projekty. U schyłku lat 90. Elżbieta Penderecka starała się, by Polska została współorganizatorem międzynarodowej Akademii Mozartowskiej, w której mogliby rozwijać umiejętności młodzi muzycy. Od lat bezskutecznie zabiega, by któraś z naszych instytucji finansowych kupiła skrzypce najwyższej klasy, na przykład stradivariusa, i wypożyczała je polskim talentom. Bez takiego instrumentu trudno dziś odnieść światowy sukces.
W 2005 roku Elżbieta Penderecka została, jak to określa, matką chrzestną orkiestry Akademii Beethovenowskiej. Założyli ją najlepsi młodzi krakowscy muzycy. Zaprosiła ich na Wielkanocny Festiwal Beethovenowski, gdzie odnieśli sukces, a potem konsekwentnie starała się ich promować w kraju i za granicą.
– Nie można pozwolić, by nasze talenty szukały dla siebie miejsce gdzieś w świecie, bo w kraju nikt się nimi nie interesuje – uważa Elżbieta Penderecka. – Takiej orkiestrze, która nie jest instytucją, lecz działa od projektu do projektu, trzeba pomóc.