Wymagający krytyk Anthony Tommasini publikujący w „New York Timesie" ocenił, że Mariusz Kwiecień jako Zurga w „Poławiaczach pereł" był wprost idealny. Ocena to tym cenniejsza, że tę operę Georges'a Bizeta warto wystawiać wtedy, gdy ma się trójkę znakomitych wykonawców głównych ról, bo to opowieść o dwóch przyjaciołach kochających jedną kobietę.
Metropolitan stać na zapraszanie największych gwiazd, więc taki tercet śpiewaków zapewniła też „Poławiaczom pereł". Oprócz Polaka znalazł się w nim amerykański tenor o włoskich korzeniach Matthew Polenzani – od kilku sezonów ulubieniec nowojorskiej publiczności. Główną atrakcją spektakli jest jednak udział Niemki Diany Damrau, bo to jeden z najsłynniejszych obecnie sopranów świata.
Wszyscy zebrali świetne recenzje, ale fakt, że w takim towarzystwie Mariusz Kwiecień został szczególnie komplementowany, ma swoje znaczenie. Tym bardziej że inni krytycy też bardzo chwalą polskiego śpiewaka.
David Patrick Stearns napisał, że Mariusz Kwiecień, znany z mozartowskiego repertuaru i potrafiący nadać emocjonalnych barw każdej roli, tym razem w bardziej ekspresyjnej operze pokazał nie tylko zmysłowo delikatny śpiew, ale i władczy charakter kreowanej postaci. Bogaty w odcienie, nośny głos Mariusza Kwietnia komplementuje też Seth Colter Walls w brytyjskim „Guardianie", dodając, że Polak świetnie wypadł w scenach zazdrości oraz w finałowym duecie z Dianą Damrau.
„Poławiacze pereł" stosunkowo rzadko goszczą na scenach, w Metropolitan ta opera nie była wystawiana od 100 lat. Dyrekcja powierzyła reżyserię urodzonej w Buenos Aires Penny Woolcock, artystce o barwnym życiorysie. Pod koniec lat 60. przyjechała do Europy i działała w radykalnych grupach teatralnych, potem osiadła w Wielkiej Brytanii, gdzie imała się różnych zajęć. Skończywszy 30 lat, związała się z telewizją BBC. Realizowała programy i filmy dokumentalne, potem także fabularne, do których pisze scenariusze.