Nie żyje Stanisław Skrowaczewski, najstarszy dyrygent świata

W wieku 93 lat zmarł w USA Stanisław Skrowaczewski pierwszy polski muzyk, który w czasach komunizmu zrobił światową karierę, największy polski dyrygent ostatniego półwiecza.

Aktualizacja: 22.02.2017 05:35 Publikacja: 22.02.2017 05:32

Stanisław Skrowaczewski

Stanisław Skrowaczewski

Foto: materiały prasowe Minnesota Orchestra

Jeszcze jesienią ubiegłego roku miał przyjechać do Polski na kolejny występ. Niestety, wylew i operacje będące jego wynikiem przerwały jego imponującą artystyczną działalność. Dziś wiemy, że ostatni koncert w Polsce dał wiosną 2016 roku we Wrocławiu. 92-letni Stanisław Skrowaczewski zadyrygował wówczas monumentalną VII Symfonią Antona Brucknera (ponad 70 minut muzyki bez przerwy), tworząc z orkiestrą Narodowego Forum Muzyki kreację na najwyższym poziomie.

W życiorysie Stanisława Skrowaczewskiego, urodzonego w 1923 roku we Lwowie, dwa fakty mają znaczenie. Należał do pokolenia, na którego biografii piętno wycisnęła wojna. I był chyba pierwszy, który tak zdecydowanie skorzystał z szansy, jaką dawała popaździernikowa odwilż i z końcem lat 50. postanowił działać z drugiej strony żelaznej kurtyny. Dzięki temu stał się artystą światowego formatu, choć na wiele lat zapomnieli o nim polscy dziennikarze i krytycy w PRL.

Muzyka pojawiła się w jego życiu bardzo wcześnie, już jako czterolatek grywał na fortepianie, w wieku 7 lat skomponował pierwszy utwór. Była to uwertura, w której, jak przyznał po latach, można było doszukać się wpływu Mozarta i Haydna, którymi wówczas się zachwycał.

U progu dorosłości myślał jednak o karierze pianistycznej. Zresztą poważne występy, solowe i z orkiestrą, dawał już jako nastolatek w połowie lat 30. W czasie wojny podczas bombardowania doznał jednak kontuzji obu dłoni, co przekreśliło wcześniejsze marzenia. Wybrał więc studia dyrygenckie i kompozytorskie. Jako dyrygent rozpoczął pracę we Wrocławiu, w Katowicach i Krakowie, w 1956 roku został zaś dyrygentem Filharmonii Narodowej.

W życiu artysty często odgrywa ważną rolę szczęśliwy traf i choć nie zastąpi on talentu popartego, może jednak pomóc. Tak stało się w przypadku Stanisława Skrowaczewskiego. W 1956 roku wygrał międzynarodowy konkurs dyrygencki w Rzymie, dwa lata później zaś przyjechał do Polski legendarny dyrygent George Szell i zaprosił go do Cleveland na koncerty z tamtejszą orkiestrą, jedną przecież z najlepszych na świecie.

Amerykański debiut Stanisława Skrowaczewskiego okazał się na tyle udany, że zaowocował następnymi propozycjami z Pittsburga, Cincinnati oraz występem z niemniej sławnymi od Clevelandczyków Nowojorskim Filharmonikami. Stojąc za pulpitem dyrygenckim w Nowym Jorku nie wiedział, że specjalnie na koncert przyjechali wysłannicy z Minneapolis szukający szefa dla tamtejszej orkiestry. Polak spodobał się im tak bardzo, że w 1960 roku podpisał kontrakt z Minneapolis Symphony Orchestra.

Dyrektorem artystycznym tej orkiestry (przemianowanej potem na Minnesota Orchestra) był przez 19 lat i długa praca z nią niewątpliwie przyczyniła się do tego, że zaczął być regularnie zapraszany na samodzielne występy do innych miast Ameryki, do Azji i Europy. Kiedy z końcem lat 70. zdecydował się na odejście z Minneapolis (uhonorowany zresztą tytułem Conductor Laureate – Dyrygent Laureat), pragnąc zaznać pełnej niezależności artystycznej, nie wiedział jeszcze, iż potrwa ona niezbyt długo. W 1984 roku przyjął propozycję kierowania najstarszą brytyjską zawodową orkiestrą – Hallé Orchestra z Manchesteru. W ciągu sześciu lat uczynił z niej czołowy zespół europejski. Nagrany z nią w 1987 roku komplet symfonii Brahmsa do dziś uchodzi zdaniem wielu krytyków za wzorcowy.

Rozstawszy się z Hallé Orchestra w 1991 roku nie objął już żadnego zespołu, poprzestał jedynie na stałych gościnnych występach na przykład z NHK Symphony Orchestra w Tokio czy w Minneapolis (w tym mieście zresztą nadal mieszkał). Liczba orkiestr, z którymi koncertował, jest zresztą imponująca. Przez cały czas dyrygenckiej kariery starał się jednak nie rezygnować z komponowania, ale najwięcej utworów stworzył w czasie ostatniego ćwierćwiecza, gdy wreszcie udało mu się uzyskać właściwą równowagę miedzy tymi dwoma dziedzinami działalności artystycznej.

Do Polski przyjechał dopiero w końcowym okresie PRL. Niezapomnianym wydarzeniem stał się jego występ z Hallé Orchestra na festiwalu Wratislavia Cantans w 1987 roku. Tym koncertem Stanisław Skrowaczewski świętował wówczas 40-lecie swoje pracy artystycznej, którą zaczynał tuż po zakończeniu II wojny światowej właśnie w kompletnie zniszczonym wówczas Wrocławiu.

Od lat 90. był w Polsce systematycznie, najczęściej, by dyrygować orkiestrą Filharmonii Narodowej lub NOSPR-em. Polska publiczność niecierpliwie czekała na każdy jego przyjazd i na interpretację wielkich symfonii Antona  Brucknera. Jego płytę z dziełami symfonicznymi tego austriackiego kompozytora, którego szczególnie ukochał, a zarejestrowaną z Saarländischer Rundfunk-Sinfonieorchester uhonorowano w Cannes w roku 2002 nagrodą za najlepsze nagranie muzyki symfonicznej końca XIX wieku.

Kiedy w 2014 roku z zespołem Filharmonii Narodowej przedstawił znów swą interpretację  VII Symfonii Brucknera nie było w tym ni krzty rutyny. Muzyka miała świeżość i dramaturgię. On zaś przeprowadził orkiestrę i słuchaczy przez gąszcz brucknerowskich motywów, pokazał, że czteroczęściowe dzieło ma klarowną konstrukcję i nic nie dzieje się w nim przypadkowo. A sam zachował młodzieńczą energię i temperament. Kto nie wiedział, nie poznałby, że miał już wówczas poważne problemy ze wzrokiem.

Po takich wieczorach wydawało się , że Stanisław Skrowaczewski będzie z nami zawsze. Dziś wiemy, że to były złudne marzenia. Na szczęście pozostała muzyka, którą skomponował, którą dyrygował i którą utrwalił na dziesiątkach płyt na całym świecie.

Jeszcze jesienią ubiegłego roku miał przyjechać do Polski na kolejny występ. Niestety, wylew i operacje będące jego wynikiem przerwały jego imponującą artystyczną działalność. Dziś wiemy, że ostatni koncert w Polsce dał wiosną 2016 roku we Wrocławiu. 92-letni Stanisław Skrowaczewski zadyrygował wówczas monumentalną VII Symfonią Antona Brucknera (ponad 70 minut muzyki bez przerwy), tworząc z orkiestrą Narodowego Forum Muzyki kreację na najwyższym poziomie.

W życiorysie Stanisława Skrowaczewskiego, urodzonego w 1923 roku we Lwowie, dwa fakty mają znaczenie. Należał do pokolenia, na którego biografii piętno wycisnęła wojna. I był chyba pierwszy, który tak zdecydowanie skorzystał z szansy, jaką dawała popaździernikowa odwilż i z końcem lat 50. postanowił działać z drugiej strony żelaznej kurtyny. Dzięki temu stał się artystą światowego formatu, choć na wiele lat zapomnieli o nim polscy dziennikarze i krytycy w PRL.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kultura
Muzeum Historii Polski: Pokaz skarbów z Villa Regia - rezydencji Władysława IV
Architektura
W Krakowie rozpoczęło się 8. Międzynarodowe Biennale Architektury Wnętrz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kultura
Zmarł Leszek Długosz