"Boogie Street". Renata Przemyk śpiewa songi Leonarda Cohena

Renata Przemyk, śpiewając songi Leonarda Cohena z polskimi tekstami, odkrywa inne jego oblicze.

Aktualizacja: 15.01.2017 17:10 Publikacja: 15.01.2017 17:00

Foto: materiały prasowe/ Dorota Awiorko

Zaczęło się od spektaklu z udziałem Renaty Przemyk, który miał premierę we wrześniu w Teatrze Starym w Lublinie. Jego pomysłodawcą był Daniel Wyszogrodzki, tłumacz Leonarda Cohena, libretta musicali „Mamma Mia!", „Koty", autor biografii The Rolling Stones.

– Spektakl oraz ta płyta narodziły się z książki „Księga tęsknoty" z 2006 roku, która była ostatnim tomem poetyckim Leonarda Cohena – powiedział nam Daniel Wyszogrodzki. – Kiedy pracowałem nad jej polskim przekładem, dostrzegłem potencjał teatralny drzemiący w tych tekstach. Pozostawało tylko ułożyć z nich opowieść. Przygotowałem pierwszą wersję, skontaktowałem się z Cohenem, który zainteresował się projektem, a w konsekwencji wyraził zgodę na realizację swojej „sztuki".

Tytuł „Boogie Street" to metafora świata otaczającego poetę, świata fałszu i kompromisów. – To przeciwieństwo „sekretnego życia", o którym artysta śpiewał w popularnym przeboju – dodaje Wyszogrodzki. – „Ulica Boogie" nigdy nie śpi. Niełatwo wrócić z niej do domu. Te nieustanne zmagania determinują naszą ludzką kondycję. I o tym jest spektakl.

– Leonard Cohen towarzyszył mi, odkąd pamiętam, ale poprzez najbardziej znane muzyczne hymny, takie jak „Dance Me to the End of Love" – powiedziała „Rz" Renata Przemyk. – Dobrze się ich słuchało, ale nie prowokowały, żeby kupić wszystkie płyty Cohena i zgłębiać jego dorobek. Wolałam eksperymenty, „niegrzeczne brzmienia", a elegancki starszy pan kojarzył mi się ze zbyt wielkim porządkiem, spokojem i ładnymi dziewczynami w chórkach. Pewnie do końca życia nie byłabym świadoma tego, co się kryje za twórczością Cohena, gdyby nie udział w spektaklu „Boogie Street".

Powrót do wierszy

Propozycję udziału w przedstawieniu złożył Renacie Przemyk Daniel Wyszogrodzki. – Już dziesięć lat temu podarował mi przetłumaczoną przez siebie „Księgę tęsknoty". Ucieszyłam się, przeczytałam kilka wierszy i odłożyłam na ten moment, kiedy „będę miała więcej czasu" – mówi wokalistka. – Ale rok temu Daniel zapytał, czy nie wzięłabym udziału w spektaklu opartym na wierszach, fragmentach prozy i pieśniach z „Księgi tęsknoty". Trudno mi było wyobrazić sobie, jak można pokazać piosenki i wiersze w sposób, który nie będzie nudny. Okazało się, że będzie mi partnerować znakomity aktor Wojciech Leonowicz, a reżyserią miała się zająć znana z fantazji i pasji Iwona Jera. To była zapowiedź, że dużo będzie się działo i pomogło mi podjąć decyzję. Szykowało się wyzwanie.

Na scenie Przemyk i Leonowicz tworzą parę. To Muza i Poeta. Wokalistka nie kryje jednak, że miała wątpliwości co do aranżacji Krzysztofa Herdzina.

– Obawiałam się, że dostanę do wykonania formy jazzowe lub musicalowe, w których nie poczuję się dość wiarygodnie – mówi wokalistka – Ale miałam też pierwszą okazję zaśpiewania z chórzystkami, Magdaleną Celińską i Sylwią Lasok. Wbrew moim obawom dałam się porwać dyscyplinie pracy z nutami i udało nam się wypracować doskonale brzmiące trio. Wiele się przy okazji nauczyłam. Mamy świetny zespół pod kierownictwem Piotra Selima, grający na żywo i uczestniczący w akcjach aktorskich. Cały czas jesteśmy na scenie. Piosenki opowiadają konkretne historie, więc rzecz nie jest statyczna. Każdy ma określoną rolę, odgrywamy sceny dodające tekstom i piosenkom dodatkowych znaczeń. Czasem Leon wykrzykuje ostry tekst o Holokauście wprost do publiczności, a potem uspokaja się i flirtuje z dziewczynami. Innym razem ja, siedząc na brzegu sceny, szepczę niemal do ucha widzom z pierwszego rzędu.

Reżyserka Iwona Jera jest również autorką scenografii, w której ważny element stanowi lodówka z wewnętrznym niebieskim światłem pełna magicznych napojów. – Przygotowała też kostiumy. Mam ich aż pięć – mówi wokalistka – a ich zmiana na czas również stanowi nie lada wyzwanie.

Piosenki mniej znane

Powstała nową jakość. Ci, którzy tylko trochę znają Cohena, nie skojarzyliby piosenek śpiewanych przez Renatę Przemyk z kanadyjskim bardem. Ci zaś, którzy znają je znakomicie, mogą się poczuć miłe zaskoczenie nowatorskimi interpretacjami, które niewiele mają wspólnego z cohenowską melancholią i depresją. Premiera płyty 27 stycznia.

– Nie chciałam naśladować tego, co zrobił Cohen – mówi Renata Przemyk. – Ale też nie zamierzałam proponować totalnego eksperymentu, którego jedynym celem byłoby odróżnienie się od oryginału. Chodziło o to, żeby w nowej formie podać to, co w songach Cohena jest najistotniejsze. Piękne melodie niosą mądre, poruszające teksty.

Jak podkreśla Renata Przemyk, żadna z piosenek z „Boogie Street" nie stała się wcześniej wielkim przebojem, ale nie ustępują im pod żadnym względem.

– Ujmuje ich głęboka mądrość i uniwersalizm – mówi. – Każdy, kto nie jest już nastolatkiem i zdążył poznać zarówno blaski, jak i cienie życia, jest w stanie coś dla siebie w nich odnaleźć. To są piosenki o tym, że nic, co ludzkie nie jest nam obce, a w życiu nic nie jest oczywiste, stałe. A także o tęsknocie za miłością i o wiecznym poszukiwaniu szczęścia i sensu. To songi liryczne, ale i ostre, dobitne. Jest blues, ballada i country.

Objawia się w nich poczucie humoru Leonarda Cohena, o które wielu być może go nie podejrzewało.

– Ten motyw w ocenie jego twórczości nie był eksponowany – mówi Przemyk. – Wszystko to sprawia, że trwający 100 minut spektakl nam się nie dłuży. Płyta powstała zaś na życzenie publiczności oraz dla tych, którym nie uda się obejrzeć spektaklu. Będą mogli posłuchać piosenek będących zupełnie nowym spojrzeniem na Leonarda Cohena.

Zaczęło się od spektaklu z udziałem Renaty Przemyk, który miał premierę we wrześniu w Teatrze Starym w Lublinie. Jego pomysłodawcą był Daniel Wyszogrodzki, tłumacz Leonarda Cohena, libretta musicali „Mamma Mia!", „Koty", autor biografii The Rolling Stones.

– Spektakl oraz ta płyta narodziły się z książki „Księga tęsknoty" z 2006 roku, która była ostatnim tomem poetyckim Leonarda Cohena – powiedział nam Daniel Wyszogrodzki. – Kiedy pracowałem nad jej polskim przekładem, dostrzegłem potencjał teatralny drzemiący w tych tekstach. Pozostawało tylko ułożyć z nich opowieść. Przygotowałem pierwszą wersję, skontaktowałem się z Cohenem, który zainteresował się projektem, a w konsekwencji wyraził zgodę na realizację swojej „sztuki".

Tytuł „Boogie Street" to metafora świata otaczającego poetę, świata fałszu i kompromisów. – To przeciwieństwo „sekretnego życia", o którym artysta śpiewał w popularnym przeboju – dodaje Wyszogrodzki. – „Ulica Boogie" nigdy nie śpi. Niełatwo wrócić z niej do domu. Te nieustanne zmagania determinują naszą ludzką kondycję. I o tym jest spektakl.

– Leonard Cohen towarzyszył mi, odkąd pamiętam, ale poprzez najbardziej znane muzyczne hymny, takie jak „Dance Me to the End of Love" – powiedziała „Rz" Renata Przemyk. – Dobrze się ich słuchało, ale nie prowokowały, żeby kupić wszystkie płyty Cohena i zgłębiać jego dorobek. Wolałam eksperymenty, „niegrzeczne brzmienia", a elegancki starszy pan kojarzył mi się ze zbyt wielkim porządkiem, spokojem i ładnymi dziewczynami w chórkach. Pewnie do końca życia nie byłabym świadoma tego, co się kryje za twórczością Cohena, gdyby nie udział w spektaklu „Boogie Street".

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”