Rockmani silniejsi od polityków. Jak koncerty zmieniają świat

The Rolling Stones mogą dopiero teraz wystąpić na Kubie, ponieważ wszystkie reżimy boją się powiewu wolności, związanej z muzyką rockową.

Aktualizacja: 25.03.2016 12:05 Publikacja: 25.03.2016 11:54

Rockmani silniejsi od polityków. Jak koncerty zmieniają świat

Foto: PAP/EPA

Kubański reżim wpuścił już przed The Rolling Stones jeden z amerykańskich zespołów – był to Audioslave. Grupa, złożona w większości z byłych muzyków The Rage Against The Machine, wpisywała się jednak w nurt lewicowych fascynacji środowisk rockowych. W 2005 roku przyjechali więc do Hali Anti-Imperialista – cóż za znacząca nazwa – artyści, którzy kontestowali amerykański system i lubowali się w gadżetach z Che Guevarą, dawnym przyjacielem Fidela Castro.

Bunt w Ameryce

Intrygujące jest to, że muzyka pełniła rolę rewolty wewnętrznej raczej tam, gdzie nie było cenzury - głównie w Stanach Zjednoczonych, gdzie rozbijała od środka system oparty na nierównościach rasowych.

Na początku lat 60-tych, tacy artyści jak Bob Dylan czy Joan Baez, brali udział w improwizowanych koncertach towarzyszących akcjom przedwyborczym na południu USA. Kulminacją był słynny Marsz Na Waszyngton z wiecem w stolicy Ameryki, kiedy padły słynne słowa Martina Luthera Kinga „Miałem sen”. Dla tysięcy demonstrantów zagrał Bob Dylan.

Przeciwko Wietnamowi

Muzyka miała też wymiar antysystemowy, gdy nasiliły się protesty przeciwko wojnie w Wietnamie. Protestował John Lennon, który skomponował „Give Peace A Chance”, a podobny charakter, w tym obyczajowej rebelii, miał festiwal w Woodstock. To właśnie tam Jimi Hendrix wykonał amerykański hymn wplatając do motywu dźwięki przypominające huk samolotów bombardujących wietnamskie miasta i wioski. W 1990 roku w Ameryce odbyła się seria koncertów pod hasłem Rock The Vote, której celem było włączenie do procesu wyborczego najmłodszego pokolenia i odsunięcie od władzy Republikanów. To się udało. Obecnie muzycy protestują przeciwko Donaldowi Trumpowi.

Polityczny aspekt miał rozwijający się w drugiej połowie lat 70-tych punk rock, czego świadkiem była Wielka Brytania. Antyreżimowe „God Save The Queen” Sex Pistols zostało poddane cenzurze i zakazane na antenie BBC.

Polski bunty

Dla władców PRL nie tyle samo przesłanie polityczne, co obyczajowe okazało się niebezpieczne w przypadku koncertu The Rolling Stones w Warszawie w 1967 roku. O ile w pierwszych rzędach panowała drętwota typowa dla organizowanych w Sali Kongresowej zjazdów PZPR, o tyle w dalszych fruwające ponad głowami młodych ludzi marynarki były jednoznacznym symbolem wyzwolenia. Swobodne, hipisowskie kostiumy The Rolling Stones szybko przeniosły się na ulice polskich miast, stanowiąc mocny manifest antysystemowy. Tylko socjologowie mogliby ustalić, jaki był, pośredni lub bezpośredni, wpływ występu Stonesów na wolnościowe zachowania studentów w 1968 roku.

Paradoksalnie rozwinął się Festiwal Muzyków w Jarocinie. Nawet jeśli miał skanalizować energię młodych ludzi z dala od zagadnień politycznych, stało się inaczej. Koncert Dezertera z 1984 roku stał się demonstracją antykomunistycznej kpiny, która odbyła się pod płaszczykiem czytania komiksu o Hansie Klossie, który był wtedy uosobieniem peerolowskiej propagandy.

Wolnościowy charakter miały happeningi organizowane przez Jerzego Owsiaka pod hasłem „Uwolnić słonia!”, przypominającym akcje Pomarańczowej Alternatywy. Co ciekawe, Jarocin stał się miejscem antysystemowego buntu również w III RP. Podczas występu punkowego Smaru SW w 1993 roku doszło do zamieszek, które powszechnie uznano za wyraz frustracji związanej z drastyczną reformą i ograniczeniem świadczeń socjalnych. Mówiono o buncie młodych ludzi z prowincji dotkniętych budżetowymi cięciami.

NRD i ZSSR

Mało znanym wydarzeniem jest koncert Bruce’a Springsteena w Berlinie Wschodnim, który odbył się w 1988 roku na 16 miesięcy przed upadkiem muru berlińskiego. Wedle wielu młodych obywateli NRD był on powiewem wolności, który na długi czas stał się tematem rozmów o demokracji, swobodzie wypowiedzi, ale też o energii, jaką daje wolność.

Wzbudziło to ogromne zaniepokojeni Stasi, zwłaszcza że zapisy filmowe i dźwiękowe koncertu były szeroko kolportowane poza oficjalnym obiegiem.

Bardzo długo przed przyjazdem zachodnich gwiazd rocka opierali się Sowieci. Jako pierwszy za rosyjską „żelazną kurtyną” wystąpił w 1979 roku Elton John. Dał w Moskwie cztery koncerty, na których większość widowni stanowili przedstawiciele służb specjalnych i aparatu partyjnego.

Wciąż niezdobytą twierdzą pozostają Chiny, które konsekwentnie cenzurują muzykę pop. Gdy w 2011 roku Bod Dylan po raz pierwszy dał koncert w Pekinie - nie wykonał żadnego ze swoich protest-songów.

Ciekawe, jaki będzie wpływ Stonesów na polityczną przyszłość Kuby?

Kubański reżim wpuścił już przed The Rolling Stones jeden z amerykańskich zespołów – był to Audioslave. Grupa, złożona w większości z byłych muzyków The Rage Against The Machine, wpisywała się jednak w nurt lewicowych fascynacji środowisk rockowych. W 2005 roku przyjechali więc do Hali Anti-Imperialista – cóż za znacząca nazwa – artyści, którzy kontestowali amerykański system i lubowali się w gadżetach z Che Guevarą, dawnym przyjacielem Fidela Castro.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”
Kultura
Muzeum Historii Polski: Pokaz skarbów z Villa Regia - rezydencji Władysława IV