Marek Dusza: Płyty, których warto posłuchać

Jak co tydzień Marek Dusza przedstawia autorski wybór ciekawych płyt na weekend.

Aktualizacja: 18.03.2016 13:25 Publikacja: 18.03.2016 13:14

Marek Dusza: Płyty, których warto posłuchać

Foto: Fotorzepa, Marek Dusza

Nu Jazz

Erik Truffaz Quartet „Doni Doni”,

Parlophone/Warner, CD, 2016
 
W połowie lat 90. XX wieku urodzony w Szwajcarii francuski trębacz Erik Truffaz należał razem z Nilsem Petterem Molvaerem do forpoczty nu jazzu. Ponieważ jako pierwsza furorę zrobiła płyta „Khmer” Molvaera, to jego okrzyknięto prorokiem nowej fali muzyki improwizowanej, w której jazz mieszał się z klubowymi brzmieniami, a obok perkusji rytm wybijał komputer. Dzięki albumom wydawanym przez Blue Note Records Truffaz zyskał sławę na całym świecie. Płyty „The Dawn” (1998) i „Bending New Corners” (1999) zostały wysoko ocenione przez krytyków, a druga z nich zyskała status srebrnej płyty we Francji.

Muzyka Erika Truffaza nie przeszła takiej ewolucji, jak muzyka Molvaera, ale podobnie jak Norweg chętnie sięga do inspiracji muzyką etniczną. Na nowym albumie „Doni Doni” występuje gościnnie wokalistka z Mali Rokia Traore śpiewająca w czterech utworach. Album otwiera intrygujący duet wokalistki z Erikiem Truffazem. Jego trąbka z tłumikiem bardziej kojarzy się tu z afrykańskimi trąbitami niż koronnym instrumentem jazzu.
W temacie „Kudu” kwartet Truffaza w szybkim tempie przenosi nas do mrocznego klubu z ambitną muzyką taneczną, gdzie motoryczny rytm zachęca do podrygiwania, a stroboskopowe światła oślepiają tańczących. To transowa muzyka z funkowym rytmem i ciekawą aranżacją. Truffaz zdejmuje tłumik z trąbki i brzmi trochę jak Miles Davis. Kto wie, może sam Miles wymyśliłby nu jazz, gdyby żył dłużej.

W balladzie „Djiki’n” Rokia Traore nakłada na siebie kilka partii wokalnych. To utwór jakby z afrykańskiego albumu artystki wzbogacony brzmieniem trąbki europejskiego jazzmana. Wykorzystanie organów Hammonda w utworze „Szerelem” pozwala zapomnieć na chwilę o nowatorskich zapędach francuskiego trębacza. Tę liryczną balladę gra niczym Chet Baker z lekka tylko po swojemu przeciągając nuty. To atut muzyka, który potrafi zagrać w różnych stylach czyniąc album bardziej atrakcyjnym dla szerszego kręgu słuchaczy.

Wszyscy z pewnością docenią różnorodne aranżacje, a nade wszystko wpadające w ucho melodie. Jeśli ktoś zaliczy ten album do pop jazzu, soft jazzu czy smooth jazzu będzie w błędzie, ale jeśli to miałoby pomóc tym, którzy muzyki Erika Truffaza nie znają, by sięgnęli po jego nowy album, niech będzie i tak. To jazz dla każdego. Z wyjątkiem ortodoksów uznających tylko czystą formę.

World Music

Ana Moura „Moura”,

Universal Music, CD, 2016
 
Wydanym cztery lata temu albumem „Desfado” Ana Moura pobiła w Portugalii rekordy popularności. Od debiutu w 2003 r. jej styl fado przeszedł ewolucję i zyskał współczesny rys. Do popularności poza rodzinnym krajem przyczyniło się zainteresowanie gwiazd jazzu i rocka. Wystąpiła z grupą The Rolling Stones śpiewając na stadionie Alvalade w Lizbonie „No Expectations” w duecie z Mickiem Jaggerem. Do swoich nagrań z wokalistkami zaprosił ją Herbie Hancock. Współpracę zaproponował jej Prince. Produkcji kolejnej płyty podjął się słynny Larry Klein, nadworny producent Joni Mitchell, a także Melody Gardot. To dzięki niemu piosenki ze wspomnianego albumu „Desfado” zyskały brzmienie, które trafiło w gust nie tylko samych Portugalczyków, ale i słuchaczy na całym świecie. Ana Moura stała się tak popularna jak Mariza.

„Moura” to szósty album w dyskografii portugalskiej wokalistki i drugi, którego producentem jest Larry Klein. Tytuł to nie tylko jej nazwisko, ale i nawiązanie do mauretańskiej przeszłości Półwyspu Iberyjskiego. Ana Moura zawsze z szacunkiem odnosiła się do legendarnych twórców fado, z wieloma nagrała piosenki w duetach. Teraz sięgnęła po kompozycje uznanych portugalskich twórców. W nowych aranżacjach i brzmieniem, które ukształtował wybity specjalista, album „Moura” może liczyć na zainteresowanie fanów współczesnej world music.

W towarzyszącym jej zespole nie mogło zabraknąć współpracujących z wokalistką od wielu lat: Ângelo Freire na gitarze portugalskiej i Pedro Soaresa na wioli fado. Na perkusji gra słynny Vinnie Colaiuta znany z płyt Franka Zappy i Stinga oraz wielu innych znakomitych amerykańskich muzyków sesyjnych. Nagrań dokonano w Hanson Recording Studios w Hollywood.
Dodatkową atrakcją jest duet Any Moury z kubańską legendą Omarą Portuondo w piosence „Eu Entrego”. Kolejny świetny album portugalskiej wokalistki czarującej swym niskim, ciemnym głosem.

Electro-Pop

Makaruk „Kino mocne”,

Agora, CD, 2016
 
Producent muzyczny Dariusz Makaruk znany jest z audiowizualnych spektakli. Do prezentacji typu światło i dźwięk doskonale nadaje się muzyka filmowa i taką zrealizował na nowej płycie. To superprodukcja z udziałem gwiazd: skrzypka Michała Urbaniaka, basisty Wojtka Mazolewskiego, amerykańskiego trębacza Michaela „Patchesa” Stewarta, wokalistów: Czesława Mozila, Tomasza Lipińskiego i Roberta Brylewskiego oraz wokalistek: Asji Czajkowskiej i Magdy Dąbrowskiej.

Makaruk sięgnął do niewyczerpanych i ciągle niedocenianych zasobów piosenek z przedwojennych polskich filmów. Te tytuły mówią znane są dziś tylko zapalonym kinomanom, choć przypomina je czasem Kino Polska: „Piętro wyżej” (1937), „Paweł i Gaweł” (1938), „Ada! To nie wypada” (1938), „Pani Minister tańczy” (1937) i „Wrzos” (1938). Muzykę napisali do nich m.in. Władysław Szpilman, Henryk Wars i Alfred Metodysta, a śpiewali je: Eugeniusz Bodo, Aleksander Żabczyński, Hanka Ordonówna, Tola Mankiewiczówna i Hanna Brzezińska.

Album „Kino mocne” otwiera piosenka „Dzisiaj ta, jutro tamta” wykonywana w oryginale przez Eugeniusza Bodo w komedii „Piętro wyżej”. W wersji Makaruka śpiewa ją Asja Czajkowska, a solówkę na skrzypcach zagrał Michał Urbaniak. W postaci sampla wykorzystano fragment oryginalnej partii Bodo. Piosenka „Umówiłam się z nią na dziewiątą” (w oryginale „Umówiłem się…”) zyskała orkiestrową aranżację, a solówki wykonali: Michał Urbaniak i basista Wojtek Mazolewski. „W małym kinie” zaśpiewał Czesław Mozil, a na trąbce w tradycyjnym stylu zagrał „Patches” Stewart. Zmiksowane fragmenty głosów i muzyki otwierają utwór „Ach śpij kochanie”. Instrumenty dęte wprowadzają słuchaczy do zabawnej interpretacji „Reformy Pani Minister” Roberta Brylewskiego, legendy polskiego punku i nowej fali (Brygada Kryzys, Izrael, Armia). Album zadowoli miłośników elektro-popu.

Nu Jazz

Erik Truffaz Quartet „Doni Doni”,

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”