Nazajutrz po głośnym wypadku samochodowym premier Beaty Szydło w Oświęcimiu minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak zapowiedział poważne zmiany w służbie ochraniającej najważniejsze osoby w państwie. Mówił wówczas o zastąpieniu Biura Ochrony Rządu nową formacją. MSWiA właśnie spełniło zapowiedź szefa i opublikowało projekt ustawy powołującej Państwową Służbę Ochrony. W uzasadnieniu wspomniano, że sens jej stworzenia wynika m.in. z niewłaściwej struktury BOR i niedostatecznego jej finansowania.
Nowa służba ma zyskać uprawnienia operacyjno-rozpoznawcze, takie jak podsłuch i kontrola korespondencji. Takie typowo policyjne uprawnienie uzasadniono tym, że zwiększy to efektywność działań PSO w stosunku do BOR, a posłuży to bezpieczeństwu osób ochranianych.
Niektóre dotychczasowe kompetencje BOR ma przejąć Żandarmeria Wojskowa. Dotyczy to ochrony polskich przedstawicielstw dyplomatycznych oraz urzędów konsularnych. Przepisy te uzasadniono większymi możliwościami struktur resortu obrony, zwłaszcza gdy chodzi np. o ewentualną ewakuację takiej placówki w razie konfliktu zbrojnego lub innych zagrożeń.
Z kolei w kraju POS ma ochraniać więcej obiektów. Dotychczas były to m.in. te służące prezydentowi RP i premierowi oraz siedziby MSZ i MSWiA. POS dojdą wszystkie pozostałe ministerstwa. „Tym samym powstanie system zabezpieczenia obiektów rządowych gwarantujący najwyższy standard ochrony, zastępujący często iluzoryczne w tym zakresie usługi podmiotów prywatnych" – czytamy w ocenie skutków regulacji ustawy.
Zmieni się także nabór do służby. Kandydaci mają być weryfikowani m.in. za pomocą wykrywaczy kłamstw.
