- Wzrastająca popularność wyścigowej Formuły E, której zmagania odbywają się na torach miejskich, a także rozmowy na temat elektrycznych samochodów klasy GT sprawiają, że już od dawna prowadzimy analizy konstrukcji Arrinery z napędem elektrycznym. Modułowy charakter naszego samochodu ułatwia zastosowanie w nim napędów alternatywnych - mówi nam Piotr Gniadek, prezes spółki Arrinera, producent modelu Hussarya.

Jak ustaliliśmy, firma prowadzimy obecnie rozmowy z polskimi i zagranicznymi dostawcami technologii, którą mogłyby zostać wykorzystane w elektrycznej Arrinerze. - Sportowe bezemisyjne auto ma szansę stać się wizytówką polskiego przemysłu samochodów elektrycznych, którego stworzenie jest nieuchronne, jeśli nie chcemy po prostu stać się importerem takich aut - tłumaczy Gniadek. Według niego, do światowego rynku samochodów elektrycznych można teraz podchodzić z dużą rezerwą, ale w dłuższej perspektywie takie podejście się nie opłaci. - Na szczęście głosy o konieczności rozwoju tego sektora coraz częściej słychać w Polsce, mówi o tym między innymi wicepremier Mateusz Morawiecki - dodaje prezes Arrinery.