Komisja Europejska i niemiecki urząd ds.konkurencji Bundekartellamt prowadzą postępowania, aby wyjaśnić, czy BMW, VW, Audi i Porsche prowadziły rozmowy o swych dostawcach, cenach i normach, co mogło zaszkodzić ich zagranicznym konkurentom.

Organizacje producentów prowadza na ogół rozmowy o wdrażaniu nowych norm i technologii kontroli emisji spalin, ale organy nadzoru chcą wiedzieć, czy taką wymianę opinii firm niemieckich można uznać za działania antykonkurencyjne.

Sprawę nagłośnił ostatni numer tygodnika "Der Spiegel", który stwierdził, że VW, Audi, Porsche, Daimler i BMW mogły wejść w zmowę co do cen komponentów, w tym układów dezaktywacji spalin diesli, miały też dojść do porozumienia o instalowaniu mniejszych zbiorników płynu AdBlue do wytrącania tlenków azotu ze spalin.

Osoba znająca sprawę poinformowała, że Daimler jako pierwszy wspomniał władzom antykartelowym o zmowie, co może zapewnić mu bezkarność. Innym mogą grozić grzywny do 10 proc. rocznych obrotów. Np. dział ciężarówek MAN z grupy VW uniknął kary w 2016 r. po ujawnieniu zmowy cenowej z Daimlerem i z innymi producentami przed 2011 r.

Gdyby doszło do ustalenia, że naruszono przepisy, to Volkswagen mógłby liczyć na pobłażliwość organów nadzoru, jeśli - jak podał "Der Spiegel" - także dostarczył pierwsze dowody organom antykartelowym.