Brexit: branża motoryzacyjna chce wolnego handlu

Przedstawiciele branży motoryzacyjnej apelują o wprowadzenie po Brexicie zasad wolnego handlu samochodami i częściami.

Publikacja: 25.06.2016 14:54

Brexit: branża motoryzacyjna chce wolnego handlu

Foto: Bloomberg

Dwa miesiące temu nie dopuszczali nawet myśli, że Wielka Brytania rzeczywiście może opuścić Unię Europejską. Mówili o takiej możliwości bez przekonania, nawet z niedowierzaniem. Dzisiaj sytuacja zmieniła się diametralnie.

Brytyjczyk, Ian Robertson, szef marki BMW niedawno mówił „Rzeczpospolitej", że „to Brytyjczycy mają prawo decydować". I dodawał, że on sam nie wierzy, że mogłoby rzeczywiście dojść do tak dramatycznego kroku. Teraz niemiecki koncern dopuszcza możliwość „krótkiego okresu niepewności"- czytamy w oświadczeniu. BMW produkuje w Wielkiej Brytanii Rolls Royce i Mini i na razie nie widzi powodu, aby cokolwiek zmieniać. Z drugiej strony jednak przyznaje, że najprawdopodobniej dostawy wielu komponentów trzeba będzie renegocjować. „Nie możemy w tej chwili stwierdzić co to oznacza dla naszego brytyjskiego biznesu. Wszystko zależy od przyszłych regulacji i uwarunkowań prawnych"- czytamy w oświadczeniu BMW.

Obawy o cła

Dla General Motors, który w Wielkiej Brytanii ma fabryki siostrzanej marki Opla- Vauxhalla ważne jest, żeby Wlk Brytania pozostała w Europejskim Obszarze Gospodarczym, co umożliwiłoby bezproblemowy przepływ dóbr i osób. Tylko należąca do GM marka Chevrolet w „czarny piątek" zachowywała się, jakby Brexitu nie było — chwaląc się zdjęciami swojego Camaro na torze wyścigowym w Goodwood.

Z kolei Ford zapewnia, że nie planuje jakichkolwiek zmian w swoich planach inwestycyjnych, ale z drugiej strony „zrobi wszystko, co będzie niezbędne, żeby jego europejski biznes nadal był konkurencyjny". Ford jest w szczególnej sytuacji, ponieważ na terenie Wlk Brytanii ma aż 3 fabryki komponentów. Brytyjski Aston Martin z kolei natychmiast zwrócił się do rządu, żeby jak najszybciej zapewnił bezcłowy dostęp do unijnych rynków. Ale Andy Palmer, prezes Astona Martina nie ukrywał, że teraz jego firma jest przygotowana na funkcjonowanie na niestabilnych rynkach. Palmer dodał, że słabszy funt w jakiejś mierze zrównoważy ten brak stabilności. Najbardziej nerwowo zareagowali akcjonariusze TATA Mtors, właściciela Jaguara Land Rovera (LJR). W piątek rano, kiedy tylko informacja o tym, że Brexit stał się faktem Jaguar Land Rover poinformował, że dla niego to równoznaczne ze stratą miliarda funtów. Akcje firmy staniały aż o 12 proc. Ale Jaguar Land Rover jest dzisiaj największym producentem aut w Wlk Brytanii, a auta wyjeżdżające z jego fabryk stanowią 20 proc. sprzedaży. Rzeczniczka JLR zapewniła, że firma wywiąże się ze wszystkich zobowiązań wobec klientów z UE i że nie zamierza zmieniać planów inwestycyjnych. Inna sprawa, że JLR jest w dobrej sytuacji, ponieważ niedawno zdecydował się na budowę fabryki na Słowacji, więc będzie miał swój zakład produkcyjny w UE.

W Wlk Brytanii mają swoje fabryki także Honda, Toyota i Nissan i z nich eksportują do wszystkich 27 krajów UE.

Ostrożni Japończycy

Teraz ich szefowie mówią, że może dojść do spowolnienia inwestycji. — Nie mamy żadnego innego wyjścia, jak działać z nadzwyczajną ostrożnością, zwłaszcza jeśli chodzi o nasze inwestycje, w tym także na przykład możliwość produkowania wyłącznie na rynek brytyjski- powiedział anonimowo „Automotive News Europe" jeden z japońskich producentów. Z kolei Carlos Ghosn, prezes Nissana jeszcze przed referendum powiedział wprost, że daje sobie pół roku na obserwowanie tego, co się wydarzy. I dopiero wtedy podejmie decyzję. Nissan produkuje w fabryce w Sunderland w północnej części Anglii 475 tys aut rocznie, lwią część z tego sprzedaje w UE. Mało zrozumiałe jest w tej sytuacji, że właśnie mieszkańcy tej części kraju głosowali za wyjściem z UE.

Toyota już w piątek, 24 czerwca poinformowała pracowników, że istnieje możliwość nałożenia 10-procentowych ceł na auta wyprodukowane w Wlk Brytanii i sprzedawanych w UE. W 2015 roku Toyota wyprodukowała w Wlk Brytanii 190 tys. aut, z tego 75 proc. sprzedano w UE, 10 proc. pozostało na miejscu. Honda produkuje w Wlk Brytanii CR-V i Civica- łącznie 140 tys. aut rocznie.

W lepszej sytuacji jest jedynie Volkswagen, który ma w Wlk Brytanii tylko fabrykę luksusowych Bentleyów. A w najlepszej Daimler. Jednak jak powiedział prezes Guenther Zetsche piątek, 24 czerwca nie okazał się dobrym dniem dla Europy, i z pewnością też nie jest dobry dla Wlk Brytanii. — Geograficznie Wlk Brytania może być wyspą. Ale nie jest wyspą polityczną, czy ekonomiczną. I w tej chwili jest jeszcze ważniejsze, żeby Europa już nie dryfowała.

Zaniepokojeni Niemcy

Rynek brytyjski jest największym dla niemieckich producentów samochodów. W tej chwili połowa z 2,6 mln aut, jakie rocznie sprzedaje się w Wlk Brytanii, to auta niemieckich marek, bądź wyprodukowane w niemieckich fabrykach. Z kolei 57 proc. z 1,6 mln aut wyprodukowanych w Wlk Brytanii sprzedawanych jest w Niemczech. Matthias Wissmann, przewodniczący VDA- organizacji ich zrzeszającej niemieckie firmy motoryzacyjne nie ukrywał, że dla UE najważniejsze jest teraz utrzymanie strefy wolnego handlu ze Zjednoczonym Królestwem.

Brexit, to poważny problem dla koreańskich producentów — Hyundaia i Kia. O ile na unijne negocjacje ze zbuntowanym Londynem mają szanse na pozytywne rozwiązanie, o tyle Wlk Brytania będzie musiał wynegocjować własne porozumienie o wolnym handlu, które zniosło 10-procentowe cła na samochody. —Gdyby tak się stało natychmiast auta koreańskie stałyby się mniej konkurencyjne na rynku brytyjskim, zwłaszcza w porównaniu z japońskimi i niemieckimi- mówił Kim Tae-Nyen, wiceprezes Koreańskiego Stowarzyszenia Producentów samochodów. I pojawiły się już pierwsze prognozy o tym jak Brexit wpłynie na sprzedaż aut — większość analityków wskazuje na przynajmniej 4,5 procentowy spadek w tym roku. Prognozy przed Brexitem mówiły o wzroście sprzedaży przynajmniej o 3 proc. Rok 2017 ma być jeszcze gorszy — spadek sprzedaży ma sięgnąć nawet 10 proc. co odbije się zmniejszeniem produkcji w całej Europie w 2017 o 2,5 proc., co z kolej przełoży się na zmniejszenie ich wpływów o 8 mld euro.

Dwa miesiące temu nie dopuszczali nawet myśli, że Wielka Brytania rzeczywiście może opuścić Unię Europejską. Mówili o takiej możliwości bez przekonania, nawet z niedowierzaniem. Dzisiaj sytuacja zmieniła się diametralnie.

Brytyjczyk, Ian Robertson, szef marki BMW niedawno mówił „Rzeczpospolitej", że „to Brytyjczycy mają prawo decydować". I dodawał, że on sam nie wierzy, że mogłoby rzeczywiście dojść do tak dramatycznego kroku. Teraz niemiecki koncern dopuszcza możliwość „krótkiego okresu niepewności"- czytamy w oświadczeniu. BMW produkuje w Wielkiej Brytanii Rolls Royce i Mini i na razie nie widzi powodu, aby cokolwiek zmieniać. Z drugiej strony jednak przyznaje, że najprawdopodobniej dostawy wielu komponentów trzeba będzie renegocjować. „Nie możemy w tej chwili stwierdzić co to oznacza dla naszego brytyjskiego biznesu. Wszystko zależy od przyszłych regulacji i uwarunkowań prawnych"- czytamy w oświadczeniu BMW.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Biznes
Rośnie znaczenie dobrostanu pracownika