Niemieccy eksperci: nie naprawiać diesli na siłę

Niemieckich firm samochodowych nie można zmuszać do naprawiania sprzedanych diesli, chyba że ich nadmierne skażenie wynika ze świadomego oszustwa — stwierdza raport ekspertów przekazany resortowi transportu.

Aktualizacja: 09.05.2018 17:17 Publikacja: 09.05.2018 15:42

Niemieccy eksperci: nie naprawiać diesli na siłę

Foto: 123RF

Opinia ekspertów oznacza poparcie dla obecnego stanowiska Niemiec, zgodnie z którym należy raczej unowocześniać oprogramowanie zamiast obowiązkowej przebudowy układu zarządzania spalinami w samochodach przekraczających obowiązujące normy. Dotychczas żaden producent poza Volkswagenem nie przyznał się do stosowania oprogramowania, które rozpoznawałoby, kiedy samochód jest testowany na emisję spalin, aby celowo ukryć poziom skażenia w normalnych warunkach drogowych.

Działania organów nadzoru ograniczające toksyczne emisje pozwoliły jednak ujawnić, że kilku producentów często przekraczało limity skażenia, bo korzystało z tzw. okien termicznych do legalnego ograniczania systemu dezaktywacji spalin, aby chronić silniki przez gromadzeniem się sadzy.

Niemieckie organizacje ekologów twierdza, że należy wprowadzić obowiązek unowocześniania układów wydechowych w samochodach nie spełniających norm emisji spalin, ale minister transportu Andreas Scheuer stwierdził, że wystarczy uaktualniać oprogramowanie dla zwiększenia skuteczności systemów filtrujących spaliny.

Grupa ekspertów była podzielona w opiniach na temat kosztów i zalet naprawiania sprzedanych samochodów. W samochodach spełniających normę Euro-5 taka naprawa kosztowałaby co najmniej 5 tys. euro, a korzyści dla środowiska pojawiłyby się dopiero za 3-4 lata — twierdzili jedni. Inni szacowali, że naprawy będą kosztować po ok. 2500 euro i zalecali je jako skuteczne rozwiązanie.

Federalny trybunał administracyjny orzekł w lutym, że władze miast mogą zakazywać wjazdu najbardziej skażających diesli. Kanclerz Angela Merkel chce uniknąć takich zakazów i apeluje o dostosowane rozwiązania zmniejszające emisje spalin w najbardziej zatrutych miastach. Władze Bawarii i Dolnej Saksonii, gdzie znajdują się najwięksi producenci samochodów, chcą wprowadzać bodźce albo ulgi podatkowe, które zachęcałyby właścicieli samochodów do zlecania napraw. Dolna Saksonia, siedziba Volkswagena zasugerowała, że właścicielom takich pojazdów należałoby dawać zachęty i ulgi podatkowe do 2 tys. euro, a koszt ten powinny pokryć firmy samochodowe i rząd federalny.

Resort finansów nie wykazuje ochoty do subwencjonowania takich zachęt. Sektor motoryzacji zatrudniający 800 tys. ludzi ma do czynienia z powszechnym odwrotem od diesli po aferze w Volkswagenie. Teraz okazało się, że Audi czeka kolejne śledztwo w związku z podejrzeniem o instalowanie nielegalnego oprogramowania w 30 tys. samochodów.

Opinia ekspertów oznacza poparcie dla obecnego stanowiska Niemiec, zgodnie z którym należy raczej unowocześniać oprogramowanie zamiast obowiązkowej przebudowy układu zarządzania spalinami w samochodach przekraczających obowiązujące normy. Dotychczas żaden producent poza Volkswagenem nie przyznał się do stosowania oprogramowania, które rozpoznawałoby, kiedy samochód jest testowany na emisję spalin, aby celowo ukryć poziom skażenia w normalnych warunkach drogowych.

Działania organów nadzoru ograniczające toksyczne emisje pozwoliły jednak ujawnić, że kilku producentów często przekraczało limity skażenia, bo korzystało z tzw. okien termicznych do legalnego ograniczania systemu dezaktywacji spalin, aby chronić silniki przez gromadzeniem się sadzy.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Raport ZUS: stabilna sytuacja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
ZUS: 13. emerytury trafiły już do ponad 6 mln osób
Materiał partnera
Silna grupa z dużymi możliwościami
Biznes
Premier Australii o Elonie Musku: Arogancki miliarder, który myśli, że jest ponad prawem
Biznes
Deloitte obserwuje dużą niepewność w branży chemicznej