Władze kraju związkowego Turyngii są gotowe udzielić pomocy Oplowi, by uratować fabrykę w Eisenach — oświadczył premier Bodo Ramelow. — Turyngia może pomóc w kosztach energii i nieruchomości, ale udzieli takiej pomocy jedynie pod warunkiem powrotu obu stron do stołu negocjacji. Jest niedopuszczalne używanie decyzji inwestycyjnych do stosowania groźby szantażu wobec tego kratuj związkowego — powiedział Ramelow. — Trzy kraje związkowe, w których Opel ma produkcję, nie pozwolą na podzielenie ich — dodał.
Federalny minister gospodarki Peter Altmaier oświadczył z kolei, że rząd Niemiec chce, by fabryki Opla w Niemczech były w przyszłości chronione. — W interesie niemieckiego rządu jest zapewnienie długoterminowej przyszłości zakładom Opla. Obecnie rozmawiamy z kierownictwem firmy i zalegą, jak można ustabilizować i zabezpieczyć zwłaszcza zakład w Eisenach. Zależy nam również na utrzymaniu w Niemczech prac badawczo-rozwojowych i to w znaczącym zakresie — dodał Altmaier.
Protest w Eisenach
Kilkuset pracowników w Eisenach w Turyngii zgromadziło się przed zakładem, aby zaprotestować przeciwko planowi grupy PSA obniżenia zarobków w zamian za inwestowanie w nową produkcję.
Opel już zmniejsza zatrudnienie o kilka tysięcy miejsc pracy w ramach dobrowolnych zwolnień za odprawą. Francuzi żądają jednak zamrożenia uzgodnionej ze związkiem IG Metall podwyżki o 4,3 proc. dla 19 tys. pracowników Opla w Niemczech, zanim podejmą decyzję o nowym inwestowaniu w Eisenach.
- Gdyby były rozsądne negocjacje, to moglibyśmy rozmawiać o rozsądnych ustępstwach — powiedział dziennikarzom szef rady pracowniczej w Oplu, Wolfgang Schäfer-Klug. — Nie poświęcimy naszych dobrych pieniędzy na te firmę, aby doprowadzić do jej stopniowego wyjścia z Niemiec — dodał.