Dojs podkreślił, że Volvo w Polsce już stoi na podium sprzedaży samochodów premium.- W zależności od miesiąca jesteśmy 3. lub 4. marką. W tym roku przełamiemy liczbę 10 tys. sprzedanych samochodów – prognozował.
Kiedyś prezes Volvo oświadczył, że od 2024 r. produkcja diesli może nie być opłacalna. - Jednak jeśli zmieni się prawo, może być to opłacalne – ocenił gość. Tłumaczył, że obecnie ostatnim bastionem diesla jest Europa. - Ani USA, ani Chiny nie są rynkami osobowych samochodów diesla. W Europie też ubywa dieslowi królestw, gdzie przez lata dominował – zauważył Dojs. - Możemy przypuszczać, że legislacja będzie coraz mniej łaskawa dla diesla – dodał.
Gość zaznaczył, że nad producentami wisi widmo. - Wszystkie samochody w ofercie w perspektywie kilku lat muszą spełnić parametr emisji 95 g CO2/km. Na dziś nikt nie jest do tego przygotowany. Niektórzy jak Volvo są bliżej tego celu, inni są jeszcze w lesie – ocenił.
- Diesel ma wspomnianą emisję wysoką. Zostaną silniki benzynowe, a ogólnym trendem jest zmniejszanie ich pojemności. Drugim elementem jest dodanie komponentu elektrycznego – tłumaczył. Dojs ocenił, że 95 g CO2/km to legislacja, która jak walec przejedzie się po wszystkich aspiracjach. - Silniki V8 i V6 niedługo będą wspomnieniem. Nasz prezes już kilka lat temu wyczuł ten trend – mówił.
Zaznaczył, że Volvo nie ma bardzo dużych silników, ale nie ma też bardzo małych.
- Mamy silniki 2-litrowe. Wszystkie nasze samochody mają silnik 2.0 albo 2.0. Ich moce mogą być od 120 do 400 KM, jeżeli pomaga silnik elektryczny. Nie planujemy też mniejszych silników niż 1.5, bo w segmencie premium samochody muszą być dynamiczne – tłumaczył Dojs.