O polsko-czeskiej rywalizacji napisał „Puls Biznesu", powołując się na wychodzącą za południową granicą gazetę „E15". Ta nowa inwestycja Mercedesa to gigantyczne centrum logistyczne, jakie postanowił zbudować koncern w naszym regionie. Byłoby ono położone blisko jego niemieckich fabryk, ale także zakładów na Węgrzech i przyszłej polskiej fabryki silników koncernu w Jaworze.

Czeski portal motoryzacyjny Autofox informuje, że magazyn miałby powierzchnię 250 tys. mkw., nie podaje jednak potencjalnych nakładów inwestycyjnych na jego budowę.

Rzeczniczka Daimlera Evelyn Schwedes odmawia podania jakichkolwiek szczegółów, potwierdziła jedynie „Rzeczpospolitej", że koncern rzeczywiście planuje budowę centrum logistycznego, bo chce bardziej efektywnie zarządzać dostawami części z fabryk w regionie, a wielu dostawców Daimlera pobudowało tutaj swoje fabryki. – Ale decyzja nie została jeszcze podjęta, zaś inwestycja ta w żadnym wypadku nie oznacza przeniesienia projektu z jakiegokolwiek innego kraju. Wynika jedynie z konieczności stworzenia nowego centrum logistycznego, co niejako zostało wymuszone przez nieustannie rosnącą produkcję, zwiększającą się liczbę modeli, a więc i rodzajów części – podkreśla Evelyn Schwedes. – Na tym etapie nie mogę powiedzieć nic więcej – zastrzega.

Z informacji „Rzeczpospolitej" uzyskanych w regionie wynika, że w Polsce w grę wchodzą dwie lokalizacje, z czego jedna w pobliżu Jawora, w specjalnej strefie, niedaleko miejsca, gdzie wiosną ma pełną parą ruszyć budowa fabryki silników Mercedesa. Wiadomo również, że szanse, iż nowy obiekt powstanie w Polsce, są równe 50 proc. Ostateczna decyzja ma zostać podjęta wiosną. Początkowo pod uwagę branych było aż kilkanaście lokalizacji.

Polska i Czechy mają bardzo zbliżone warunki dla inwestorów. Oba kraje nie spieszą się z przyjęciem wspólnej waluty, koszty pracy są porównywalne: 7,80 euro za godzinę w przemyśle w Polsce i 9 euro w Czechach. Za wzrostem płac idzie wzrost wydajności. W Polsce jest minimalnie wyższe bezrobocie: 8,7 proc., podczas gdy w Czechach tylko ok. 5 proc. U naszych sąsiadów występują podobnie jak na Węgrzech i na Słowacji braki siły roboczej.