Brytyjski związek skupiający producentów i sprzedawców samochodów ogłosił w tym tygodniu, jakie konsekwencje dla rynku motoryzacyjnego przyniesie tzw. Brexit. Według szacunków przeprowadzonych przez lobbystów, samochody importowane na Wyspy Brytyjskie mają być droższe średnio o 1,5 tys. funtów.

Specjaliści wyliczyli, że roczne koszty z tego tytułu wyniosą nawet 4,5 mld funtów, a samo cło na importowane samochody pochłonie przynajmniej 2,7 mld funtów na przestrzeni dwunastu miesięcy. Z kolei eksport samochodów z Wielkiej Brytanii do Unii Europejskiej pochłonie kolejne 1,8 mld funtów.

Grupa lobbystów wyliczyła to na podstawie standardowego, 10 procentowego cła importowego narzuconego przez WTO. Przedstawiciele Unii Europejskiej poinformowali, że Wielka Brytania nie może liczyć na taryfy ulgowe, szczególnie gdy nie będzie pozwalać na swobodny przepływ siły roboczej. W końcu premier Theresa May zobowiązała się do ograniczenia imigracji.

Mimo widma Brexitu koncern Nissan Motor Company zapowiedział produkcję dwóch kolejnych modeli w fabryce w Sunderland. Z kolei koncern Jaguar Land Rover zamierza produkować samochody elektryczne w Wielkiej Brytanii pod warunkiem, że rząd zapewni ułatwienia w zakresie dostępu do energii oraz odpowiednią infrastrukturę.

Producenci samochodów na rynku brytyjskim są na dobrej drodze do pobicia zeszłorocznego rekordu produkcji. Nawet pomimo spowolnienia październikowego spowolnienia produkcji.