Popyt na nieruchomości nie słabnie. – Z miesiąca na miesiąc jest coraz większy. Wiele osób kupuje mieszkania z tzw. segmentu masowego, ale nie brakuje klientów z gotówką, którzy wybierają segment premium – opowiada Jakub Misiewicz, dyrektor warszawskiego oddziału agencji Północ Nieruchomości. – Do inwestowania w apartamenty i nieruchomości komercyjne klientów z grubszym portfelem zachęcają niskie stopy procentowe – wyjaśnia. Trzymanie pieniędzy na lokatach przestało być opłacalne.
Rośnie gorączka
Za pośrednictwem agencji Północ Nieruchomości 60-metrowy, dwupokojowy apartament w budynku klasy premium w centrum Warszawy sprzedał się za 1,6 mln zł. – Za czteropokojowe 150-metrowe mieszkanie w okolicach Hali Koszyki klient zapłacił 2,5 mln zł, a 120-metrowe lokum z czterema pokojami na Powiślu osiągnęło cenę 1,9 mln zł – podaje Jakub Misiewicz. – Tak drogie nieruchomości są kupowane dla siebie, czasem – jako drugie mieszkania na czas pobytu w Warszawie. Często to także lokata kapitału. Apartamenty rzadziej trafiają na rynek najmu – dodaje. Dyrektor przekonuje, że mieszkania ze świetnym adresem – w Warszawie jest to Śródmieście Południowe, Powiśle, Górny Mokotów – zawsze utrzymają ceny.
Większego ruchu na rynku drogich lokali nie odnotował Tomasz Rożek z warszawskiej agencji Akces Nieruchomości. – To bardzo stabilny rynek, bez wielkich wahań. Mówię tu o ofertach powyżej 2 mln zł – precyzuje. Rożek zauważa, że apartamenty rzadziej są kupowane z myślą o zarobku. – Duże firmy, wynajmujące luksusowe mieszkania dla prezesów, przeprowadziły duże cięcia takich wydatków – mówi ekspert agencji Akces.
W pierwszym półroczu Warszawa w rankingu drogich zakupów ustąpiła miejsca Trójmiastu. Z analiz serwisu urban.one wynika, że niekwestionowanym liderem jest Gdańsk. – Za apartament o powierzchni 265 mkw. w budynku Sea Apartments klient zapłacił ponad 5,6 mln zł – podaje Barbara Bugaj, analityk z urban.one. 160-metrowe mieszkanie w gdyńskiej inwestycji Apartamenty w Orłowie osiągnęło cenę 4,9 mln zł.