Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się, jak w praktyce wygląda realizacja rządowego programu „Mieszkanie dla młodych" („MdM"). Okazuje się, że korzystały z niego również osoby o wysokich dochodach, które bez tego typu wsparcia dostałyby kredyt na mieszkanie.
Rozbujał rynek wtórny
Z raportu NIK wynika, że program „MdM" ruszył z miejsca dzięki zmianom, jakie wprowadzono do niego 1 września 2015 r. Od tej daty objęto nim również zakup mieszkań na rynku wtórnym.
Wcześniej kredyt można było zaciągnąć jedynie na zakup lokali na rynku pierwotnym. W tym czasie program realizowano na pół gwizdka. W 2014 r. wykorzystanie środków budżetowych wyniosło zaledwie 34,5 proc. rocznego limitu, a w okresie od stycznia do sierpnia 2015 r. – 44,3 proc. Istniała również ogromna dysproporcja w liczbie złożonych wniosków o dofinansowanie pomiędzy województwami. Połowy wszystkich kredytów z dopłatą udzielono w trzech województwach: mazowieckim, pomorskim i wielkopolskim. Natomiast najmniej, czyli poniżej 300 kredytów, udzielono w województwach: opolskim, świętokrzyskim i podkarpackim.
Po objęciu programem „MdM" rynku wtórnego sytuacja diametralnie się zmieniła. W ciągu ostatnich czterech miesięcy 2015 r. wykorzystanie środków wzrosło do 72,8 proc., a w 2016 r. (do 30 września) wyniosło aż 96,1 proc. Co więcej, limit środków przeznaczonych na 2017 r. wyczerpał się jeszcze szybciej. Z dniem 1 lutego 2017 r. banki kredytujące wstrzymały przyjmowanie wniosków z terminem wypłaty dofinansowania wkładu własnego w 2017 r., a z dniem 7 kwietnia 2017 r. – na wypłaty w 2018 r.
8 sierpnia 2017 r. ruszył dodatkowy nabór wniosków o dofinansowanie wkładu własnego na zakup mieszkania w ramach programu „MdM". Do wykorzystania było dodatkowych 68 mln zł. Pieniądze rozeszły się w sześć godzin.