Reklama

Polscy inwestorzy podbijają Hiszpanię

Domy i apartamenty wakacyjne na Półwyspie Iberyjskim.

Publikacja: 19.07.2018 22:02

Sezon wakacyjny w Hiszpanii trwa do połowy października

Foto: Casa en Sol

Liczba Polaków inwestujących w Hiszpanii systematycznie rośnie.

– Stajemy się coraz liczniejszą, obok np. Brytyjczyków i Francuzów, grupą obcokrajowców kupujących nieruchomości w tym regionie – mówi Tomasz Piejak, aplikant adwokacki z kancelarii GWW, która pomaga w transakcjach na hiszpańskim rynku.

– Lubimy Hiszpanię i chcemy się cieszyć życiem w słońcu o każdej porze roku. I stać nas na to. Ceny nieruchomości na Półwyspie Iberyjskim są często niższe niż w Warszawie. Apartament na Costa Blanca można kupić już za ok. 100 tys. euro. Takie nieruchomości cieszą się wśród Polaków dużym zainteresowaniem. Nie brakuje też osób z budżetem od 300 tys. do 1 mln euro. To pozwala na zakup luksusowego domu nad morzem.

Małgorzata Wargocka-Borska z firmy Casa en Sol ocenia, że Polacy coraz częściej szukają alternatywy za granicą, bo polski rynek nieruchomości jest już znacznie przegrzany. – Hiszpania to bardzo dobry wybór. Sezon wakacyjny trwa tam od Wielkanocy do połowy października – mówi. – Wielu klientów decyduje się na inwestycyjny zakup apartamentów nad morzem – w pierwszej i drugiej linii brzegowej. Dzięki temu mogą spędzać wakacje w swoim mieszkaniu. Zakup generuje też zysk z wynajmu i pozwala zdywersyfikować portfel inwestycyjny.

Nieruchomości w Hiszpanii można też kupić za pośrednictwem firmy Carisma. – W latach 90. były to pojedyncze transakcje – wspomina Jacek Szyc, prezes Carismy. – W czasie poprzedniej hossy z naszą pomocą hiszpańskie nieruchomości kupowało średnio 150 osób rocznie. Potem przyszedł kryzys. Wtedy działali przede wszystkim łowcy okazji. Rynek ponownie się ożywił w 2015 r. Polacy szukają głównie tzw. drugiego domu. Dziś nieruchomości w Hiszpanii kupuje rocznie co najmniej 1 tys. naszych obywateli.

Reklama
Reklama

Kupują wszystko

Niezmiennie bardzo popularna jest wspomniana Costa Blanca. – To ciepły region z nowoczesną infrastrukturą turystyczną i dogodnymi połączeniami lotniczymi z Polski – opowiada Małgorzata Wargocka-Borska. – Jest też znacznie tańszy niż Costa del Sol, Majorka czy okolice Barcelony. Najczęściej kupowane są apartamenty przy plaży i domy z ogrodem i basenem położone blisko miejscowości wypoczynkowych.

Klienci Carismy kupują zaś praktycznie wszystko: od 70-metrowych mieszkań aż po penthouse'y o powierzchni 300 mkw. – Kupują i stare domy, i nowoczesne wille w najlepszych lokalizacjach. Kupują działki, inwestują też w budowę domów w celu ich sprzedaży z bardzo wysoką stopą zwrotu – mówi Jacek Szyc. – Większość nieruchomości jest jednak kupowana dla siebie. Na wynajem decyduje się ok. 10 proc. inwestorów.

Według Małgorzaty Wargockiej-Borskiej Polacy chcą kupić to, co mają Niemcy, Anglicy czy Holendrzy, ale taniej. Dlatego często zaczynają poszukiwania od rynku wtórnego. – Niestety, ze względu na znaczne przeszacowanie wartości nieruchomości w przeszłości oraz ich niską jakość przed wprowadzeniem norm unijnych jest on mało konkurencyjny – zauważa. – Nawet jeśli cena jest niższa, to ostatecznie klient zapłaci więcej, bo koszty zgód na remonty, przebudowę, adaptację i koszty prac budowlanych są dużo wyższe niż pierwotne kalkulacje – mówi.

Ceny na Costa Blanca są zbliżone do cen w Warszawie. – Nowe apartamenty (dwie sypialnie, dwie łazienki, salon z kuchnią w aneksie, taras i podziemne miejsce postojowe), które rekomendujemy klientom, kosztują co najmniej 130 tys. euro netto – podaje Wargocka-Borska. Ceny domów zaczynają się 500 tys. euro. Ekskluzywne wille na zamówienie, z panoramicznym widokiem na góry i morze jednocześnie, położone na dużej działce, to koszt ponad 1 mln euro. Nieruchomości na Costa del Sol, w okolicach Barcelony (Costa Brava) czy na Balearach są droższe średnio o 30–50 proc.

Jacek Szyc ocenia, że choć nie wróciliśmy do poziomu sprzedaży z 2007 r., to bardzo wzrosły budżety. – Wielu klientów jest gotowych wydać od 1 do 4 mln euro – zauważa. – Popyt rośnie także w średniej klasie nieruchomości w cenie ok. 200 tys. euro.

Gotówka i kredyt

Hiszpania daje nieźle zarobić. Jak szacuje Jacek Szyc, najlepsze nieruchomości przyniosą 5–8 proc. zwrotu rocznie, przy założeniu, że sam właściciel będzie z nich korzystał pół roku.

Reklama
Reklama

Prawnicy z GWW podkreślają, że Polacy mogą się z powodzeniem ubiegać o kredyt hipoteczny w hiszpańskich bankach. – Można uzyskać środki na 60–70 proc. wartości nieruchomości – mówi Tomasz Piejak. – Kupując nieruchomości na rynku pierwotnym, musimy się liczyć z koniecznością zapłaty 10-proc. VAT. Na Wyspach Kanaryjskich stawka podatku wynosi 7 proc.

– Jeżeli decydujemy się na rynek wtórny, zamiast VAT zapłacimy podatek od przeniesienia własności nieruchomości, którego stawka jest określana przez lokalne organy w zależności od regionu, w którym leży nieruchomość – wyjaśnia Aldona Leszczyńska-Mikulska, radca prawny z GWW. – Zasadniczo stawka podatku mieści się w granicach 6–12 proc. Kupujący musi się też liczyć z opłatami okołotransakcyjnymi. Opłaty notarialne wahają się od 600 do 1800 euro, w zależności m.in. od ceny wskazanej w akcie notarialnym.

Do tego dochodzi opłata skarbowa – do 5 proc. ceny – za sporządzenie dokumentów transakcyjnych oraz opłata za wpis własności do rejestru gruntów – od 500 do 1500 euro. – Musimy też pamiętać o podatku od nieruchomości, który jest płatny raz w roku. Stawkę ustalają lokalne organy na podstawie wartości katastralnej nieruchomości. Jeżeli nie planujemy wynajmować nieruchomości, zapłacimy też podatek dochodowy wg stawki 19 proc. obliczonej od 1,1 lub 2 proc. wartości katastralnej nieruchomości. Jeżeli zdecydujemy się na wynajem, zamiast tego zapłacimy podatek dochodowy wg stawki 19 proc. od otrzymanego czynszu pomniejszonego o koszty jego uzyskania. Gdy wartość naszego majątku w Hiszpanii ustalana na koniec grudnia każdego roku przekracza 700 tys. euro, od nadwyżki zapłacimy także podatek od majątku netto wg stawki ustalanej przez lokalne organy, która nie przekracza jednak 3 proc.

Jak podkreśla Aldona Leszczyńska-Mikulska, Polacy jako obywatele UE mogą kupować nieruchomości w Hiszpanii bez dodatkowych pozwoleń. – Konieczne jest posiadanie numeru identyfikacji cudzoziemca (Número de Identidad de Extranjero – N.I.E.), który można uzyskać bez problemu – mówi. – Przymierzając się do kupna nieruchomości, musimy zweryfikować informacje o niej na podstawie wyciągu z rejestru gruntów, a także upewnić się, że nie jest obciążona hipoteką oraz że w stosunku do niej nie są prowadzone żadne postępowania sądowe lub pozasądowe. Warto też zweryfikować, czy sprzedający ma wszystkie pozwolenia administracyjne i czy nie zalega z podatkami i opłatami za media.

– Jeżeli decydujemy się na działkę nad brzegiem morza lub oceanu, należy się upewnić, czy można postawić na niej budynek mieszkalny – dodaje Tomasz Piejak. – Podobnie jest w odniesieniu do nieruchomości na obszarach wiejskich przeznaczonych do działalności rolniczej. Dzięki temu unikniemy nieprzyjemnych niespodzianek związanych z dodatkowymi obciążeniami finansowymi i formalnościami, a w najgorszym wypadku tego, że kupimy nieruchomość, na której nie będziemy mogli nic zbudować.

Prawnicy z  GWW przypominają, że kupno nieruchomości w Hiszpanii podlega tamtejszym przepisom prawa cywilnego i podatkowego, a formalności są dokonywane w języku hiszpańskim. – Powinniśmy więc zapewnić sobie pomoc tłumacza lub asystę profesjonalnego doradcy, który zatroszczy się o prawidłowy przebieg transakcji – podkreśla Tomasz Piejak.

Liczba Polaków inwestujących w Hiszpanii systematycznie rośnie.

– Stajemy się coraz liczniejszą, obok np. Brytyjczyków i Francuzów, grupą obcokrajowców kupujących nieruchomości w tym regionie – mówi Tomasz Piejak, aplikant adwokacki z kancelarii GWW, która pomaga w transakcjach na hiszpańskim rynku.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Reklama
Nieruchomości
Tak zmieniają się ceny mieszkań na rynku wtórnym
Nieruchomości
Pośrednicy przewidują wzrost popytu na mieszkania. Wzrosną też ceny?
Nieruchomości
Praca hybrydowa zapuściła korzenie. Czy będą powroty do biur?
Nieruchomości
Nowe obligacje zmniejszyły garb krótkoterminowego długu GTC. Pozostają kredyty
Nieruchomości
Więcej za większe mieszkanie z drugiej ręki
Reklama
Reklama