Rz: Nowe mieszkania drożeją. Czy klienci przeniosą się na rynek wtórny?
Marcin Jańczuk: Rynek pierwotny i wtórny to naczynia połączone. To, co się dzieje na rynku deweloperskim, znajduje odzwierciedlenie w nastrojach na rynku wtórnym. Rynek pierwotny przeżywa swój złoty okres. Mieszkania sprzedają się na pniu, deweloperzy nie nadążają z produkcją, popyt przewyższa podaż. Właśnie dzięki temu mieszkania z drugiej ręki sprzedają się coraz lepiej, a w każdym dużym mieście ceny są znacznie wyższe niż przed rokiem. Wielu klientów zdaje sobie sprawę, że dziś nie kupi nowego mieszkania, które będzie gotowe jeszcze w tym roku.
Coraz częściej na lokal trzeba czekać dwa lata. Pozostaje więc rynek wtórny. Zakup gotowego mieszkania wymagającego niewielkiego remontu jest ciekawszym rozwiązaniem niż kilkanaście miesięcy oczekiwania na lokal, który trzeba będzie w całości wyremontować.
A remonty są coraz droższe.
Koszty robocizny, materiałów budowlanych i wykończeniowych rosną w szybkim tempie, więc przystosowanie mieszkania do używalności staje się coraz droższą pozycją w domowym budżecie. Rynek wtórny ulega naturalnemu ożywieniu. W porównaniu z zeszłym rokiem stosunkowo najniższe zwyżki cen odnotowaliśmy w Krakowie (6 proc.) i Poznaniu (8 proc.), ale już w Gdańsku przekraczają 14 proc., a we Wrocławiu 12 proc.