Rz: W Trójmieście mieszkania podrożały w ciągu roku o ponad 10 proc. Coraz drożej jest także w Warszawie, Krakowie, Łodzi i innych miastach. Deweloperzy mówią, że to nie koniec podwyżek. Rynek to wytrzyma?
Tomasz Błeszyński: Rynek nieruchomości jest związany z gospodarką i tak jak ona przechodzi cykle koniunkturalne – od hossy do bessy, by znowu się odbić do góry. To naturalne. Otwarte pozostaje pytanie, jak długo mogą trwać poszczególne fazy. Dzisiejsza hossa utrzymuje się już od pięciu lat. Mamy stosunkowo niskie bezrobocie, stopniowo rosnące płace, obiecująco wysoki wskaźnik PKB. Te wszystkie czynniki napędzają rynek mieszkaniowy, który puchnie od nowych inwestycji i zalewającej go gotówki. Lepiej kupić mieszkanie i je wynajmować, niż trzymać pieniądze na nisko oprocentowanych lokatach.