Mieszkanie+ może zagrozić lokalnym firmom

Jak państwowy program budowy czynszówek wpłynie na rynek nieruchomości.

Aktualizacja: 21.03.2017 20:01 Publikacja: 21.03.2017 19:30

Powstanie dużego osiedla przekłada się na wizerunek całej okolicy.

Powstanie dużego osiedla przekłada się na wizerunek całej okolicy.

Foto: Fotorzepa, Piotr Gęsicki

Część branży obawia się, że państwowe osiedla – tanie, a więc siłą rzeczy o gorszym standardzie, bez nowoczesnych rozwiązań i udogodnień, mogą obniżyć wartość sąsiednich zabudowań. Czy osiedla deweloperskie stracą na takim sąsiedztwie?

Naczynia połączone

Zuzanna Kordzi, dyrektor ds. handlowych w Eco-Classic, ocenia, że inwestycje deweloperskie będą miały przewagę nad tanimi osiedlami. – To jakość, technologia, infrastruktura – wskazuje. – Skutki wprowadzenia programu mogą być jednak odczuwalne w mniejszych miastach, gdzie rynek budowlany ogranicza się do kilku niedużych lokalnych firm deweloperskich. Tam istnieje ryzyko nie tylko spadku zainteresowania mieszkaniami deweloperskimi, ale nawet upadku mniejszych firm, tym bardziej że pod budowę państwowych mieszkań mogą być przeznaczane atrakcyjnie położone nieruchomości należące do Skarbu Państwa – wyjaśnia.

Marcin Uryga, analityk Emmerson Realty, podaje ogólną zasadę: powstanie dużego osiedla o wątpliwych walorach estetycznych przekłada się negatywnie na wizerunek okolicy. – A to może doprowadzić do spadku popytu na lokale w pobliskich budynkach – ocenia. – Trudno jednak wyrokować, jak będą wyglądać państwowe osiedla.

Przyznaje, że część klientów może zrezygnować z kupna mieszkań niedaleko dużych państwowych osiedli, zwłaszcza jeśli mają negatywne doświadczenia związane z sąsiedztwem budynków komunalnych. – Podstawowymi kryteriami wyboru będą jednak cena i lokalizacja – podkreśla Marcin Uryga.

O tym, że nabywcy mieszkań zwracają uwagę na sąsiedztwo, mówi Bartosz Turek, analityk Open Finance. – Wiele osób obawia się efektów programu Mieszkanie+. Nie chcę powiedzieć, że okoliczne osiedla deweloperskie nie będą się już cieszyły zainteresowaniem, ale jeśli ktoś będzie miał do wyboru lokal niedaleko państwowego osiedla albo z dala od niego, to wybierze raczej tę drugą lokalizację – zastanawia się.

Ekspert Open Finance zwraca też uwagę, że – jeśli wierzyć zapewnieniom instytucji prowadzącej pilotażowy program budowy tanich mieszkań – na osiedlach powstanie niezbędna infrastruktura. – Mówi się o łączeniu funkcji mieszkalnej z usługami i komercją. W ramach programu mają też powstawać bloki, w których nawet 25 proc. lokali ma być sprzedawanych na zasadach komercyjnych – zauważa Turek. – Branża deweloperska zapewnia, że konkurencji się nie boi. Część firm ma nawet nadzieję na współtworzenie tanich lokali. Na pierwszy rzut oka państwowe inwestycje nie będą stanowić bezpośredniej konkurencji dla deweloperów. Rynek nieruchomości to jednak system naczyń połączonych. W kolejce po tanie mieszkania mogą się ustawić dotychczasowi najemcy. Nie są to bezpośredni klienci deweloperów, ale są to klienci inwestorów, którzy kupują od nich mieszkania – wyjaśnia.

Grono klientów deweloperów mogą też uszczuplić, jak mówi Turek, „fisrt time buyers", czyli młode osoby, którym w usamodzielnieniu pomagają rodzice. Tacy klienci zamiast mieszkanie kupić, mogą wybrać wynajem.

Tysiące mieszkań

Bartosz Turek przypomina, że prowadzący pilotażowy program BGKN pochwalił się, że na branych pod uwagę gruntach mogłoby powstać ok. 60 tys. mieszkań. – Liczba szybko rośnie. Ten potencjał odpowiada ok. 10 proc. lokali wynajmowanych w Polsce na zasadach rynkowych – wskazuje. – Pojawienie się wielu mieszkań z niskim czynszem musi wpłynąć na czynsze rynkowe. Poza tym mechanizm taniego najmu z dojściem do własności mniej przypomina ofertę najmu, a bardziej preferencyjny system zakupu mieszkań.

Adrian Potoczek, dyrektor ds. sprzedaży w Wawel Service, przekonuje, że obawy związane z programem są bezpodstawne. – Państwowe mieszkania nie spowodują spadku wartości pobliskich osiedli – przekonuje. – Program jest adresowany do osób, które nie mają zdolności kredytowej, a jednocześnie zarabiają za dużo, aby dostać lokal komunalny. Takie osoby nie są klientami deweloperów.

Według Potoczka klientów deweloperów bardziej zainteresowałby program wspierający osoby planujące zakup mieszkania, jak „MdM".

Ale jak przyznaje dyrektor z Wawel Service, program Mieszkanie+ wywoła poruszenie na rynku. – Strach mogą odczuć inwestorzy. Polacy zaczną się zaś zastanawiać, czy mogliby skorzystać z programu. Po kilku miesiącach wszystko wróci do normy – przewiduje.

Zuzanna Kordzi podkreśla, że klienci coraz większą uwagę zwracają na technologie, które przekładają się na koszty utrzymania mieszkań. – Właśnie to może stanowić dodatkową przewagę inwestycji deweloperskich – mówi.

Mateusz Juroszek, wiceprezes Atalu, ocenia, że państwowy program ma szanse na powodzenie w mniejszych miastach. – Takie osiedla zainteresują inną grupę klientów niż ta, która kupuje mieszkania deweloperskie w dużych aglomeracjach – mówi. – Państwowe lokale będą pozbawione udogodnień. Dlatego nie przewidujemy większych zmian na rynku spowodowanych programem Mieszkanie+.

Część branży obawia się, że państwowe osiedla – tanie, a więc siłą rzeczy o gorszym standardzie, bez nowoczesnych rozwiązań i udogodnień, mogą obniżyć wartość sąsiednich zabudowań. Czy osiedla deweloperskie stracą na takim sąsiedztwie?

Naczynia połączone

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu