Ziemia rolna już nie drożeje

Hektar żyznej ziemi jest dziś o 1,4 tys. zł tańszy niż przed rokiem.

Publikacja: 22.02.2017 11:16

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

- Hossa na rynku ziemi rolnej trwała latami. Kres położyło jej nowe prawo ograniczające wolny obrót gruntami - mówi Bartosz Turek, analityk Open Finance. - W efekcie transakcji jest o połowę mniej. Hektar żyznej ziemi jest dziś o ok, 1,4 tys. zł tańszy niż przed rokiem, a słaba ziemia przestała gwałtownie drożeć.

476 proc. - aż o tyle od 2004 roku wzrosła przeciętna wartość hektara ziemi w Polsce. - Jeśli więc ktoś kupił parcelę rolną i sprzedał ją pod koniec ubiegłego roku, to osiągnął duży zysk - mówi Bartosz Turek. - Wynik wymagałby osiągania co roku przez 12 lat zysku na poziomie prawie 16 proc. rocznie. Lokaty czy obligacje nie pozwoliłyby na osiągnięcie takich wyników, a i na giełdzie byłyby one mało prawdopodobne. Nawet złoto, którego ceny są niedaleko historycznych rekordów, dało w analogicznym czasie zarobić tylko 250 proc. - przypomina.

Rynek zamiera

Jak mówi Bartosz Turek, do wyraźnej zmiany trendu na rynku ziemi doszło w 2016 roku.- Zmienione zostały zasady obrotu gruntami. Od ostatniego dnia kwietnia ubiegłego roku nabywcami ziemi co do zasady mogą być jedynie rolnicy indywidualni, nie licząc transakcji w rodzinie, oraz takich, gdzie nabywcami są Skarb Państwa, samorząd, Park Narodowy czy Kościół - przypomina ekspert Open Finance. - Przed nowym prawem postawiono wiele zadań. Najbardziej medialnym było zapobieżenie wykupowi ziemi przez cudzoziemców. Wiele mówiło się też o ukróceniu spekulacji gruntami. Pierwszy z tych celów w myśl regulacji wspólnotowych mógł być osiągnięty w bardzo ograniczonym zakresie. Inaczej jest z drugim z nich. Dane Ministerstwa Sprawiedliwości sugerują, że liczba zawieranych transakcji gruntami wyraźnie zmalała - nawet o połowę (drugie półrocze 2016 wobec analogicznego okresu rok wcześniej).

Jak mówi Bartosz Turek, powodów tak drastycznego hamowania jest wiele. - Po pierwsze rynek musiał się przyzwyczaić do nowych zasad obrotu. Spadek liczby transakcji jest też pokłosiem wzmożonego ruchu w ostatnich miesiącach obowiązywania swobodnego rynku - zwraca uwagę analityk. - W związku z tym, że bez dodatkowych obostrzeń można było kupić ziemię do końca kwietnia 2016 roku wiele osób przyspieszyło transakcje. Potem rynek zamarł. Jedynie część spadku obrotów można utożsamiać z ograniczeniem zakupów spekulacyjnych - podkreśla.

I dodaje, że nowe prawo mówi, że co do zasady od 30 kwietnia 2016 roku nabywcą ziemi może być tylko rolnik indywidualny. - W rozumieniu ustawy jest to osoba mająca kwalifikacje rolnicze, posiadająca nie więcej niż 300 ha ziemi, mieszkająca w gminie od pięciu lat i od pięciu lat samodzielnie uprawiająca ziemię. Jest kilka odstępstw od tej zasady. Z grona nierolników działkę rolną może nabyć np. gmina, Skarb Państwa, Kościoły i związki wyznaniowe, osoba bliska właścicielowi parceli lub osoba dziedzicząca po zmarłym rolniku. W innych przypadkach na transakcję zgodę może wydać prezes ANR - przypomina Bartosz Turek. - Inne wyłączenia dotyczą powierzchni działek.

Po 30 kwietnia 2016 roku wciąż jest możliwy wolny obrót działkami o powierzchni nieprzekraczającej 0,3 ha. Działki większe - do 0,5 ha - nierolnik kupi jedynie wtedy, gdy na działce znajduje się dom. Inną furtką jest zapis, zgodnie z którym zbywalność pod rządami nowej ustawy zachowały działki, dla których do 30 kwietnia 2016 roku wydane zostały warunki zabudowy.

Ceny w dół

- Efektem nowego prawa nie jest jedynie ograniczenie obrotu. Mniejszy popyt na ziemię spowodował, że ceny ziemi rolnej przestały rosnąć. W ostatnim kwartale 2016 roku za hektar trzeba było płacić 35,8 tys. zł. To zaledwie 1,5 proc. więcej niż w analogicznym okresie przed rokiem - podaje Bartosz Turek.- To najniższa dynamika wzrostu od 2005 roku, czyli od czasu udostępniania przez GUS odpowiednich danych. - W ostatnim czasie tanieje dobra ziemia. Pamiętajmy, że to właśnie urodzajne grunty są atrakcyjne dla rolników. W nowym porządku prawnym to oni mają uprzywilejowaną pozycję - tylko oni mogą kupić ziemię bez dodatkowych zgód i formalności. Rolnicy najprawdopodobniej wykorzystują tę przewagę w negocjacjach, czego efektem jest taniejąca żyzna ziemia - tłumaczy analityk Open Finance.

Dodaje, że w przypadku ziemi średniej i słabej widoczne są skromne wzrosty cen. - Wciąż brakuje danych, które pozwoliłyby to wytłumaczyć. Niewykluczone, że w przypadku parceli niskich klas na wzrost cen może wpływać fakt, że to słabsze ziemie były częściej kupowane w celu podzielenia ich na mniejsze działki i sprzedaży z zyskiem - ocenia Bartosz Turek. - Jeśli tylko działki te mają powierzchnię do 3 tys. mkw. to można je kupić bez dodatkowych zezwoleń i statusu rolnika indywidualnego. Ponadto potencjalnie łatwiej jest uzyskać nierolnikowi specjalną zgodę na zakup niewielkiej działki. Jednym z warunków uzyskania takiej zgody przez sprzedającego jest udowodnienie, że działki nie chciał kupić żaden uprawniony podmiot. Łatwiej udowodnić to w przypadku kilkudziesięcioarowej parceli, która z punktu widzenia prawdziwego rolnika jest mało atrakcyjna - wyjaśnia.

I dodaje: Teoretycznie małe działki, które udaje się kupić nierolnikom, mogą zawyżać statystyki cen. Jest to jednak tylko hipoteza. Z drugiej strony transakcji jest dziś o połowę mniej. To oznacza, że wyniki publikowane przez GUS mogą być bardziej przypadkowe. Gdy transakcji jest mniej, pojedyncze umowy mają większy wpływ na kształtowanie się średnich cen.

Bazą do obliczeń są dane GUS na temat przeciętnych cen płaconych za ziemię (grunty orne) w obrocie prywatnym. GUS wyróżnia ceny dla poszczególnych województw i grup jakościowych gleb (dzieli na trzy grupy w zależności od klasy bonitacyjnej ziemi). Urząd podaje do publicznej wiadomości jedynie średnią cenę transakcyjną. Ta nie uwzględnia jakości sprzedawanej ziemi. W efekcie sprzedaż większej ilości dobrej ziemi może skutkować wzrostem średniej ceny publikowanej przez GUS dla całego kraju. Ograniczenie takich błędów jest możliwe poprzez uwzględnienie jakości ziemi znajdującej się w całym kraju. Większa wiarygodność wyników możliwa jest do uzyskania dzięki przeprowadzeniu obliczeń oddzielnie dla każdego województwa i uśrednienie wyników, uwzględniając wagę zależną od ilości konkretnej ziemi rolnej w poszczególnych województwach. Źródło: Open Finance

- Hossa na rynku ziemi rolnej trwała latami. Kres położyło jej nowe prawo ograniczające wolny obrót gruntami - mówi Bartosz Turek, analityk Open Finance. - W efekcie transakcji jest o połowę mniej. Hektar żyznej ziemi jest dziś o ok, 1,4 tys. zł tańszy niż przed rokiem, a słaba ziemia przestała gwałtownie drożeć.

476 proc. - aż o tyle od 2004 roku wzrosła przeciętna wartość hektara ziemi w Polsce. - Jeśli więc ktoś kupił parcelę rolną i sprzedał ją pod koniec ubiegłego roku, to osiągnął duży zysk - mówi Bartosz Turek. - Wynik wymagałby osiągania co roku przez 12 lat zysku na poziomie prawie 16 proc. rocznie. Lokaty czy obligacje nie pozwoliłyby na osiągnięcie takich wyników, a i na giełdzie byłyby one mało prawdopodobne. Nawet złoto, którego ceny są niedaleko historycznych rekordów, dało w analogicznym czasie zarobić tylko 250 proc. - przypomina.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu