Gdzie najtaniej sprzedają mieszkania?

W wielu miastach w kraju lokale kosztują trzy razy mniej niż średnia cena lokum w Łodzi i 6,5 raza mniej niż przeciętna stawka za mieszkanie w stolicy.

Aktualizacja: 14.02.2017 11:11 Publikacja: 14.02.2017 09:46

Foto: Metrohouse

Poza największymi miastami nie ma problemów ze znalezieniem taniego "M". Nawet za 30 tys. zł. Co dziesiąte mieszkanie sprzedane za pośrednictwem doradców Metrohouse w 2016 r. miało cenę niższą niż 100 tys. zł.

- Poza niską całościową ceną za lokal, warto dodać, że średnia cena mkw. najtańszej pierwszej dziesiątki mieszkań wyniosła zaledwie 1150 zł. To na przykład trzy razy mniej niż średnia cena mieszkania w Łodzi i 6,5 razy mniej niż w stolicy - opowiada Marcin Jańczuk z Metrohouse.

Statystycznie największe szanse na znalezienie taniego mieszkania mają mieszkańcy województw dolnośląskiego i warmińsko-mazurskiego – właśnie tam pośrednicy sprzedali najwięcej lokali w najniższych cenach.

- Lokale w niskich cenach to domena małych miejscowości i miasteczek. Mieszkań za kilkadziesiąt tysięcy złotych próżno jednak szukać w największych polskich miastach - podkreśla Marcin Jańczuk.

20 mkw. za 23 tys. zł

Wyjątkiem jest Łódź, gdzie w zeszłym roku Metrohouse pośredniczyło w szeregu transakcji, których przedmiotem były lokale w cenie 80-90 tys. zł. Zwykle były to kawalerki w kamienicach na Polesiu, czy w blokach na popularnych Bałutach.

Najtańsze sprzedane za pośrednictwem Metrohouse mieszkanie znajduje się w okolicach Iławy w województwie warmińsko-mazurskim. Cena za kawalerkę o metrażu 20 mkw. w przedwojennym budynku wyniosła 23 tys. zł. Do lokalu przynależy piwnica, budynek gospodarczy oraz niewielki ogródek.

50 mkw. za 30 tys. zł

O wiele większe mieszkanie, bo o metrażu 50 mkw., było przedmiotem transakcji w gminie Nowy Dwór Gdański. Nowy nabywca kupił je za 30 tys. zł.

- W cenie mieszkania otrzymał garaż oraz ładny widok na okoliczne stawy. Numer trzy na liście najtańszych mieszkań należy do Dzierżoniowa, gdzie jednopokojowe mieszkanie do remontu w budynku z lat 50. ubiegłego stulecia kupiono za 33 tys. zł - podaje przykład Marcin Jańczuk.

O tysiąc złotych więcej zainkasowano za mieszkanie o powierzchni 33 mkw. w budynku z wielkiej płyty w okolicach Lubawy. Natomiast za 38 tys. zł sprzedano dwupokojowe mieszkanie (36 mkw.) niedaleko Elbląga.

Kto jest chętny?

Co łączy wszystkie najtańsze oferty? Zazwyczaj lokale te można podzielić na dwie grupy. Pierwsza to parterowe budynki, kamienice, wybudowane jeszcze przed wojną.

- Same budynki, jaki i lokale wystawiane na sprzedaż wymagają najczęściej remontu, więc nawet pomimo atrakcyjnej ceny nie są przedmiotem zainteresowania zbyt licznej grupy potencjalnych nabywców - mówi Marcin Jańczuk. - Zwykle także lokalizacja takich ofert - miejscowości oddalone od większych miast, gorzej skomunikowane, ze słabo rozwiniętym rynkiem pracy- nie stanowią zachęty do nabycia.

Z obserwacji doradców Metrohouse wynika, że osobami zainteresowanymi tego rodzaju ofertami są mieszkańcy danej miejscowości lub okolic, którzy znają uwarunkowania zamieszkiwania w tych rejonach lub klienci, którzy z różnych względów poszukują tańszego wariantu mieszkania.

Druga grupa lokali to mieszkania położone w popularnych blokach wybudowanych w technologii wielkiej płyty. Taka technologia była nie tylko popularna w największych miastach, ale także nawet w małych miejscowościach, w których budowano mieszkania m.in. dla pracowników pobliskich zakładów pracy. Dziś zakłady już często nie istnieją, a tanie lokale do wzięcia pozostały.

Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu