Są jeszcze jakieś problemy?
Koszty budowy idą troszeczkę w górę. Surowce były tanie, teraz będą odbijać. To też wpłynie na koszt budowy. Trzeba sobie z tym poradzić. Minimalne wzrosty cen powinny to rekompensować.
Jaką Atal ma pozycję na rynku?
Jesteśmy w pierwszej trójce największych firm deweloperskich w Polsce. Nie bierzemy udziału w wyścigach, kto pierwszy sprzeda 5 tys. mieszkań itp. Skupiamy się na marży i przychodach. To później trafia do kieszeni akcjonariuszy.
To, że dzisiaj realizujemy największe marże na rynku, powoduje, że jesteśmy na giełdzie dobrze wycenieni. Dalej chcemy nad tą marżą pracować.
Jak wysoka jest to marża?
Powyżej 30 proc. brutto. To powoduje, że jesteśmy w stanie dalej firmę organicznie rozwijać.
Ten rynek jest bardzo rozdrobniony. Nie myślicie o przejęciu kogoś?
Mimo wielu propozycji, zdecydowaliśmy, że chcemy się rozwijać organicznie, bo mamy swój unikalny model biznesowy. Nie nastawiamy się na ilość, tylko jakość i marże.
Państwo prowadzicie rodzinny biznes. Macie też firmę bukmacherską STS, która jest największa w Polsce. Tu też są tak wysokie marże?
Nie, to jest biznes, gdzie marża jest super niska. Wynika to faktu, że obracamy wielkimi wolumenami. W tym roku przychody STS przekroczą grubo ponad 1 mld zł.
Ze względu na ustawę hazardową, 12 proc. od tego przychodu od razu bierze państwo.
Polacy lubią obstawiać?
Jak byśmy mieli porównywać ze Skandynawią, Wielką Brytanią czy Włochami, to jest przepaść. Dużo mniej, ale jednak jest to na tyle duży kraj i rynek, że opłaca się działać.
Co się teraz obstawia?
W tym tygodniu, że Polska wygra z Armenią. Optymizm w narodzie jest duży.
Kierujemy się bardziej rozumem czy emocjami?
W przypadku reprezentacji Polski zdecydowanie emocjami. To jest fenomen w skali europejskiej. Grając pamiętny mecz z Niemcami, Polacy stawiali na swoich.
Co jeszcze się obstawia?
Liga Mistrzów, Liga Europy i polska Ekstraklasa. W zakładach bukmacherskich to zawsze piłka nożna, piłka nożna i piłka nożna. Czasem dochodzi tenis i hokej.
A wydarzenia gospodarcze czy polityczne?
Jak są wybory w Polsce to lubimy obstawiać. Od wielu lat to oferujemy.
Lepiej wypadacie niż sondaże?
Tak, bo Polacy głosują swoim portfelem. Mamy dane, kto dokładnie jak obstawia, a nie kto co zadeklarował ankieterowi.
Szybko rośnie ten rynek?
Cały rynek rósł w ostatnich latach o kilka procent rocznie. W tym roku, głównie dzięki ustawie hazardowej, może urosnąć nawet 20 proc.
Przed wejściem ustawy resort finansów szacował, że rynek jest wart 6 mld zł.
To jest 6 mld zł obrotu, łącznie z kasynami, pokerem i bukmacherką. Kiedy pojawiła się ta liczba, polskie firmy miały z tego 1 mld zł. Dzisiaj ok. 40 proc. rynku będzie u legalnych bukmacherów, a reszta nielegalna.
Czyli jednak ta ustawa umożliwiająca blokowanie stron zagranicznych coś dała?
Tak. Wielu bukmacherów zdecydowało się na wyjście z Polski. To spowodowało, że część Polaków zaczęło obstawiać w polskich legalnych firmach.
Dlaczego ciągle 60 proc. jest nielegalne?
Jest szereg stron internetowych na które można wejść i bez problemu wpłacić pieniądze. Ministerstwo Finansów prowadzi listę stron zakazanych, gdzie się pojawiają cały czas nowe adresy. Te firmy grają w kotka i myszkę, dodając sobie jeden numerek do adresu.
Wydawałoby się, że jest to dobry dla was moment na wejście na giełdę.
Takie pomysły zaczęły się ostatnio pojawiać w głowach. Ostatnie kilka lat to była restrukturyzacja firmy, rozwój, przygotowanie na zmianę ustawy.
Dopiero teraz jesteśmy na etapie, że bardzo mocno się rozwijamy, mamy grubo ponad 50 proc. polskiego rynku. Jest dobry moment, żeby się nad tym zastanowić.
To musi się wpisać w naszą strategię rozwoju. Nie wykluczam też, że to będzie Londyn, a nie Warszawa. W Londynie jest kilkadziesiąt spółek z branży hazardowej, są bardzo dobrze wyceniane i tam ten biznes jest dobrze znany.
Czyli debiut już w przyszłym roku?
To za wcześnie. Z drugiej strony zobaczymy, jaka będzie koniunktura na rynku.