I nie chodzi tylko o wielki ruch związany z sezonowym najem, ale także o polowanie na mieszkania, na których można zarobić.
Jak opowiadają lokalni pośrednicy, tzw. kompaktowe lokale – i nowe, i stare – sprzedają się świetnie, jeśli nie mają wygórowanej ceny, a lokalizacja jest przyzwoita.
Nie brakuje inwestorów nastawionych na okazje cenowe. Jedni sami monitorują rynek i startują w wyścigach, a inni zwracają się z wyprzedzeniem do agencji nieruchomości, która łowi dla nich oferty.
Przeciętnie za ok. 200 tys. zł można kupić w Gdańsku kawalerkę w budynku z wielkiej płyty, taką już do wprowadzenia. Ale dobrze poinformowani wiedzą, że są też tańsze oferty. Mają także nosa, gdzie ich szukać.
Np. w Gdańsku-Wrzeszczu oferowana na przetargu za ok. 60 tys. zł stara kawalerka została wylicytowana za ponad 133 tys. zł. Z kolei na Przymorzu za niewiele większe lokum, wystawione za 112 tys. zł, nabywca zapłacił ostatecznie ponad 165 tys. zł.