Na pierwszy rzut oka biologia i informatyka pasują do siebie jak pięść do nosa, jednak – przekonuje firma – są ze sobą mocno powiązane na najbardziej podstawowym poziomie. Microsoft chce wykorzystać swoje doświadczenie w świecie nowych technologii do „odkodowania" raka, w taki sam sposób, w jaki analizuje dane czy poprawność programów. Co więcej, twierdzi, że stanie się to bardzo szybko.
– Myślę, że dla niektórych typów nowotworów wystarczy nam pięć lat, dla innych – dekada. A przez resztę stulecia będziemy wolni od raka – mówi „Telegraphowi" Jasmin Fisher z laboratorium firmy w Cambridge.
W tym celu połączono zespoły programistów i biologów. Jedna grupa pracuje nad systemami sztucznej inteligencji, maszynowego uczenia i przetwarzania języka naturalnego w celu znalezienia najefektywniejszej terapii dla konkretnego pacjenta. Ten pomysł to realizacja idei terapii personalizowanej. Problem obecnie polega na tym, że wybranie terapii dla każdego przypadku choroby z osobna wymaga analizy ogromnej ilości danych z badań klinicznych i historii leczenia.
– Doszliśmy do punktu, gdy praktycznie toniemy w danych. Jak informację zamienić w wiedzę? Istnieje przepaść między informacją, danymi a wiedzą i zrozumieniem – podkreśla dr Jasmin Fisher.
– Trwa rewolucja w leczeniu raka. Jeszcze dziesięć lat temu ludzie uważali, że leczy się konkretną tkankę: masz raka mózgu, dostajesz lek na raka mózgu; masz raka płuc, dostajesz lek na raka płuc. Teraz wiemy, że znacznie ważniejsza jest genetyka, a dokładniej – które geny zaczęły źle działać – tłumaczy David Heskerman z Microsoftu.