Naukowcy z Instytutu Biologii Molekularnej (IMB) w Moguncji dokonali przełomu w badaniu starzenia się organizmów. Odkryli, że ingerencja w proces zwany autofagią lub inaczej autofagocytozą może przedłużyć życie o 50 proc.
Komórki posiadają naturalną umiejętność oczyszczania swojej przestrzeni z obumarłych lub uszkodzonych elementów struktury. To jeden z najważniejszych procesów przetrwania, ponieważ wspiera zdrowie i rozwój młodych komórek. Z drugiej strony z wiekiem, gdy spowalnia się tempo autofagii, organizm zaczyna się starzeć. Proces ten odbywa się zarówno w komórkach zdrowych, jak i patologicznych. Przy niedoborze substancji odżywczych autofagia nasila się, komórka koncentruje się na procesach niezbędnych do przetrwania i pozyskuje energię ze zbędnych elementów.
Genetyczne dziwactwo
Wyniki badań nad autofagią u niepasożytniczych nicieni C.elegans opublikowane zostały niedawno w czasopiśmie „Genes & Development". Dr Holger Richly określa proces starzenia jako kaprys ewolucji, któremu być może jesteśmy w stanie się przeciwstawić.
Charles Darwin twierdził, że naturalna selekcja najsilniejszych osobników oznacza, że w danym środowisku muszą one przetrwać i przekazać dobry genom następnemu pokoleniu. Im bardziej owocna jest reprodukcja, tym silniejsza ekspansja pożądanej cechy. W teorii powinno to dać początek osobnikom bardziej odpornym na starzenie się, ponieważ ich geny mogłyby być przenoszone niemal w sposób ciągły. Dzieje się jednak zupełnie odwrotnie. Ewolucja nie wydaje się dbać o długowieczność. Gdy najsilniejsze osobniki wykonają swoją reprodukcyjną powinność, zaczynają się starzeć.
Nad tą ewolucyjną sprzecznością debatowano od początku XIX w. Dopiero w 1953 r. George C. Williams, prekursor genowej koncepcji ewolucji, przedstawił tezę, że selekcja naturalna wprawdzie wzbogaca geny promujące powodzenie reprodukcyjne, ale w konsekwencji ignoruje ich negatywny wpływ na długowieczność.