Jeżeli ktoś sądzi, że fotografie nie ukazują jego prawdziwego oblicza, niech wini za to swój mózg i kanony urody. Do takiego wniosku doszła dr Justine Marillonnet, informatyczka specjalizująca się w badaniach relacji międzyludzkich i wpływu mody na społeczeństwa w krajach rozwiniętych.
Zgodnie z definicją
Niektórzy uważają się, i są uważani przez innych, za niefotogenicznych. W przeciwieństwie do nich są ludzie wyglądający na zdjęciach „promiennie", niezależnie od tego, w jakich okolicznościach zostali uchwyceni. Przy czym osoby, o których mówi się, że dobrze wyglądają na fotografiach, w rzeczywistości często nie są uważane za piękne. Dlaczego? „Ponieważ kanony fotogeniczności i urody nie są identyczne" – podkreśla Justine Marillonnet.
Definicja fotogeniczności, według francuskiego Centre National des Ressources Textuelles et Lexicales, brzmi następująco: „Jakość danej osoby mającej przyjemny i ujmujący wygląd, której obraz fotograficzny wywołuje pewne wrażenie estetyczne".
Natomiast „wrażenie estetyczne" na widok czyjejś bądź własnej fotografii zależy od mózgu. Ale nie w stu procentach – kultura także dorzuca tutaj swoje trzy grosze w postaci kanonów piękna, które – jak wiadomo – ulegają zmianom w miarę upływu czasu.
– Wiele zależy od fotografującego, od tego, co zamierza pokazać, w jaki sposób postrzega modela. Jeśli uważa go za bardzo piękną osobę, będzie próbował, nieświadomie, utrwalić na zdjęciu to piękno, tę chwilę, która go oczarowała. W przeciwnych przypadkach będzie można odnieść wrażenie, że na jego fotografiach ludzie wyglądają niemal jak martwi, jak manekiny – uważa zawodowy fotograf o światowej renomie Olivier Ciappa.