Glejak mózgu to jeden z najgroźniejszych nowotworów. Nawet jeśli lekarze mogą skorzystać z najnowocześniejszych technik terapii, średni czas przeżycia pacjentów to nieco ponad rok. Tylko co dziesiąty pacjent przeżywa pięć lat od diagnozy.
Szybki rozrost tych nowotworów to tylko jeden z problemów. Innym jest bariera krew-mózg utrudniająca wykorzystanie leków. Jeżeli po zabiegu chirurgicznym lekarze pozostawią niezauważone komórki, na pewno pojawi się wtórne ognisko chorobowe.
Dlatego każdy nowy sposób na wydłużenie życia pacjentów spotyka się z wielkim zainteresowaniem naukowców. Najnowszy to wykorzystanie bakterii salmonelli – konkretnie Salmonella typhimurium. Najczęściej powoduje ona nieżyty żołądkowo-jelitowe. Szacuje się, że salmonellozy powodują 90 mln zachorowań rocznie i do 160 tys. zgonów. I właśnie takie bakterie wzięli na warsztat specjaliści z Duke University.
Pomysł wziął się z przypadkowego odkrycia – własne komórki układu odpornościowego pacjentów skuteczniej atakowały komórki raka w obecności bakterii salmonelli. Naukowcy stworzyli nietoksyczną odmianę bakterii – ale wtedy mechanizm przestał działać.
Bakterie postanowiono zmodyfikować jeszcze głębiej. Podjął się tego doktorant Jonathan Lyon wraz z kolegami z Pratt School of Engineering. Opracowany przez nich szczep salmonelli jest ubogi w purynę niezbędną do prawidłowego funkcjonowania komórki. Bakterie – tłumaczą naukowcy na łamach „Molecular Therapy – Oncolytics" – aktywnie zaczynają szukać tego składnika. Jego doskonałym źródłem są komórki nowotworu.