– Co godzinę jeden mężczyzna dowiaduje się, że jest dotknięty rakiem gruczołu krokowego – powiedział urolog, prof. dr hab. n. med. Piotr L. Chłosta, prezes Polskiego Towarzystwa Urologicznego, podczas 48. Kongresu Naukowego PTU w Katowicach. Dodał również, że nowotwory wywodzące się z układu moczowego stanowią 25 proc. wszystkich rozpoznawanych w Polsce i UE rodzajów raka u mężczyzn.
Według statystyk i prognoz do 2025 r., dotyczących zachorowalności i umieralności na nowotwory złośliwe w Polsce, problem będzie stopniowo narastał. Nie wiąże się to jednak z gorszym wykrywaniem czy upośledzeniem jakości świadczeń w tym zakresie, ale z tym, że żyjemy dłużej i mamy od życia coraz większe oczekiwania.
Dziś lekarze mogą już zastosować takie terapie, które dają większą szansę na dłuższe przeżycie. Przełomem w leczeniu było pojawienie się nowych doustnych leków hormonalnych o bardzo dobrej tolerancji – abirateronu i enzalutamidu. Mamy dowody na to, że następuje po nich znaczna poprawa, nie tylko w długości życia, ale także w jego jakości. W Polsce zostało już wiele zrobione w zakresie poprawienia skuteczności leczenia, ale nadal nasi pacjenci nie mają dostępu do takich możliwości, jakie stały się standardem w Europie.
– NFZ decyzją administracyjną podzielił te leki: są do stosowania przed chemioterapią i po chemioterapii, podczas gdy od dawna wiadomo, że oba leki działają w każdym momencie zastosowania od momentu rozpoznania przerzutów w stadium oporności na tzw. leczenie kastracyjne – powiedziała dr Iwona Skoneczna, specjalista onkologii klinicznej ze Szpitala św. Elżbiety Mokotowskiego Centrum Zdrowia w Warszawie. Tylko niewielka grupa chorych może skorzystać w Polsce z tylko jednego z leków (abirateronu) przed chemioterapią. I zarezerwowane jest to tylko dla osób w doskonałym stanie zdrowia i sprawności, takich, dla których otrzymanie chemioterapii też nie byłoby problemem. Tymczasem chorzy starsi, słabsi i ze współistniejącymi chorobami mogą otrzymać nowe doustne leki hormonalne tylko po cyklu dożylnej chemioterapii, obarczonej wyższym ryzykiem powikłań.
W przypadku leków stosowanych po chemioterapii entuzjazm pacjentów wynikający z poszerzenia programu lekowego zgasł tak szybko, jak się pojawił. Okazało się bowiem, że tych leków nie można stosować sekwencyjnie, choć międzynarodowe wytyczne i standardy mówią coś zupełnie przeciwnego.