Badanie opublikowane 22 sierpnia w czasopiśmie National Academy of Sciences zostało zainspirowane ciekawą obserwacją. Stephen Quake, profesor bioinżynierii i fizyki stosowanej, członek Stanford Bio-X wraz z zespołem poszukiwali nieinwazyjnych sposobów prognozowania, czy system immunologiczny pacjenta z przeszczepem uzna nowy narząd za obcy. Tradycyjną metodą sprawdzającą, czy organ został odrzucony czy nie jest biopsja. Pacjent musi również spędzić przynajmniej kilka godzin w szpitalu na obserwacji.
Członkowie zespołu Quake’a stwierdzili, że jest lepszy sposób. Miała to być analiza próbek krwi w poszukiwaniu wolnych nici DNA i jego fragmentów krążących swobodnie w osoczu. Oprócz części DNA pacjenta i dawcy narządu, uzyskano także obszerny obraz kolekcji bakterii, wirusów i innych mikrobów, które tworzą mikrobiom danej osoby.
Pobrano próbki krwi 156 pacjentów po przeszczepie serca, płuc i szpiku kostnego wraz od 32 ciężarnych kobiet. (Ciąża, podobnie jak leki immunosupresyjne przyjmowane przez pacjentów z przeszczepami, zmieniają również system immunologiczny, chociaż w sposób bardziej skomplikowany i mniej zrozumiały).
Zaskoczeniem dla naukowców był fakt, że spośród wszystkich fragmentów DNA nie pochodzących od człowieka, 99 proc. nie pasowało do niczego, co można było znaleźć w istniejących genetycznych bazach danych.
Mark Kowarsky, student z laboratorium Quake'a, zajął się badaniem nieznanych fragmentów DNA. Większość z nich przypominała proteobakterie i niezidentyfikowane wirusy Torque teno (TT). Zwykle wiąże się je z obniżoną odpornością ale nie są uznawane za chorobotwórcze.