Naukowcy z Wydziału Zdrowia Publicznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach przebadali stosowane przez tatuażystów barwniki pod kątem zawartości w nich metali ciężkich. Próbki badano na zawartość kadmu, ołowiu cynku, arsenu, chromu oraz rtęci.
Badania wskazały na znaczącą zawartość toksycznych metali ciężkich w tuszach do tatuażu, która różniła się jednak w zależności od koloru i producenta tuszu. Tusze kolorowe zawierają kadm, ołów i arsen w większych stężeniach niż tusze czarne, częściej stosowane. Oprócz metali ciężkich pigmenty mogą zawierać nanocząsteczki, ftalany i węglowodory, które mogą oddziaływać szkodliwie na gospodarkę hormonalną, a niektóre z nich mają działanie rakotwórcze. Wykorzystywanie tuszów kolorowych w gęstych wzorach i dla pokrycia dużej powierzchni ciała może stanowić ryzyko dla zdrowia. Najbardziej zanieczyszczone okazały się tusze koloru zielonego, stwierdzono w nich wysoką zawartość bardzo toksycznego arsenu.

Badacze ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego przywołali też wyniki badań nad barwnikami prowadzonych za granicą. Niemieccy naukowcy wstrzyknęli tusze do tatuażu pod skórę myszy - 32 proc. barwnika zniknęło 42 dni po wstrzyknięciu, większe cząsteczki skumulowały się w węzłach chłonnych, a nanocząsteczki dostały się do krwioobiegu i zostały rozprowadzone po organizmie. 

Potwierdza to eksperyment przeprowadzony w Chinach w 2009 r., w którym pod skórkę szczurów wstrzyknięto nanocząsteczki i mikrocząsteczki srebra. Mikrocząsteczki nie przedostały się do krwioobiegu, natomiast nanocząsteczki były transportowane do nerek, wątroby, śledziony, płuc oraz mózgu.