Były europoseł PiS i Solidarnej Polski jest prezesem TVP od stycznia 2016 r. Otrzymał wtedy nominację z rąk ministra skarbu, a w październiku 2016 r. wygrał konkurs Rady Mediów Narodowych. Wiele wskazuje na to, że w drugim przypadku jego kandydatura nie powinna być rozpatrywana. Zapis monitoringu potwierdza bowiem przebieg zdarzeń z 15 września 2016 roku, które opisywaliśmy w „Rzeczpospolitej".
Nerwówka prezesa
15 września 2016 r. o godz. 16 minął termin składania dokumentów w konkursie. Regulamin przewidywał, że trzeba je dostarczyć do Wydziału Podawczego Sejmu. Opierając się na relacjach dwóch świadków, pisaliśmy, że Kurski co prawda pojawił się w wydziale tuż przed godz. 16, jednak potem przez około 20 minut kserował dokumenty, a jego asystent donosił mu brakujące papiery.
Tymczasem z regulaminu wynika, że „pisemne zgłoszenie do konkursu należy złożyć w zaklejonej kopercie", a „odrzuceniu podlegają oferty (...) złożone po wyznaczonym terminie", czyli po godz. 16.
Po naszej publikacji do prokuratury wpłynęło kilka zawiadomień o popełnieniu przestępstwa. Dotarliśmy do postanowienia o odmowie dochodzenia, które wydała Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Wynika z niego, że śledczy zapoznali się z nagraniami z monitoringu.
„O godzinie 15:41:31 do lokalu Wydziału wchodzi Jacek Kurski w towarzystwie innego mężczyzny, na miejscu zaś oczekuje już na nich inny mężczyzna. Zapis monitoringu przedstawia, jak wskazani trzej mężczyźni kompletują dokumenty do złożenia oferty konkursowej. Kolejny plik na płycie DVD-R obejmuje również zapis z kamery numer 6 od godz. 16:05:26, kiedy to Jacek Kurski przekazuje pracownicy Wydziału skompletowane dokumenty umieszczone w białej kopercie" – ustaliła prokuratura.