Niemieckie media: Duda - zmyłka czy emancypacja?

Czołowe niemieckie dzienniki zastanawiają się, co kryje się za ostatnim wystąpieniem prezydenta Andrzeja Dudy. Opinie nie są zgodne: zmyłka czy emancypacja wzmacniająca pozycję głowy państwa?

Aktualizacja: 20.07.2017 18:01 Publikacja: 20.07.2017 17:37

Niemieckie media: Duda - zmyłka czy emancypacja?

Foto: PAP, Jacek Turczyk

„Kiedy Andrzej Duda latem 2015 r. wprowadził się do pałacu Prezydenckiego, 44-letni doktor prawa szybko zdobył przydomek, który przylega do niego do dzisiaj: notariusz" - pisze Florian Hassel w „Sueddeutsche Zeitung". Dodaje, że Andrzej Duda „jeszcze jesienią 2015 r. poparł kontrowersyjne, częściowo niekonstytucyjne inicjatywy rządu – i musiał wieczorem najwidoczniej na rozkaz jechać do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, właściwego władcy Polski i jego politycznego piastuna. Wielu więc widziało w Dudzie posłusznego wykonawcę poleceń na najwyższym stanowisku państwowym" – czytamy w „Sueddeutsche Zeitung".

Dziennik informuje, że Andrzej Duda, ongiś wiceminister sprawiedliwości i sekretarz stanu w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, już na początku swojej kadencji „wzbudził oburzenie zaprzysięgając późną nocą trzech nieprawomocnie wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego i uniemożliwiając podjęcie obowiązków legalnie wybranym sędziom". I od tego czasu „działa on według tego samego scenariusza: Duda wyraża wątpliwości co do szczegółów jakiejś kontrowersyjnej ustawy – i podpisuje ją mimo wszystko po drobnych poprawkach".

Florian Hassel uważa, że „także obecny spór o reformę sądownictwa nie jest wyjątkiem". Polski prezydent „występuje w telewizji rzekomo upominając i krytykując, a zaraz potem schodzą się u niego liderzy jego rodzimej partii i godzinę później życzenie prezydenta wprowadzenia poprawki zostaje spełnione i już nic więcej nie słychać o oporze Dudy". Jego opinia jako prezydenta „jest zrujnowana" wśród prawników, także krakowskiego promotora jego pracy doktorskiej.

„Wielu sądzi, że Duda któregoś dnia stanie przed polskim Trybunałem Stanu, kiedy skończy się absolutna kontrola jego partii nad instytucjami" – czytamy w SZ.

Gazeta pisze, że prezydent cieszy się natomiast sympatią zwolenników PiS, harcerzy i praktykujących katolików. A ponieważ obiecywał w kampanii wyborczej podwyżkę świadczeń na dzieci i obniżenie wieku emerytalnego, „stał się twarzą sukcesu PiS".

„Frankfurter Allgemeine Zeitung" poświęca dużo miejsca prezydentowi RP w obszernej relacji o wydarzeniach w Polsce w związku z planowaną reformą polskiego sądownictwa.

Konrad Schuller i Michael Stabenow opisują na wstępie w szczegółach wybuch wściekłości „posiadającego rozległą władzę" prezesa PiS, „którą pełni jako wódz Polski pozostając w cieniu". Zwracają też uwagę na to, że czując się sprowokowany przez posła liberalnej opozycji, który zacytował słowa jego brata Lecha Kaczyńskiego, prezes PiS pozwolił sobie samowolnie na zabranie głosu na mównicy sejmowej nie pytając o zgodę.

Odebrane jako prowokacja wystąpienie posła opozycji było – w opinii FAZ – tylko ostatnią kroplą. „Człowiekiem, który przepełnił czarę goryczy był nie kto inny jak obecny przywódca Polski Andrzej Duda".

Dziennik przypomina, że „właściwie uchodził on zawsze za marionetkę Kaczyńskiego i zawsze dawał przyzwolenie swoim podpisem na wszystko, co mu przedkładano: na paraliż trybunału Konstytucyjnego, niezaprzysięganie prawomocnie wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, i zastąpienie ich wątpliwymi «dublerami»". Po wystąpieniu prezydenta Dudy ws. ustawy o Sądzie Najwyższym, „Kaczyński zrozumiał, że w Pałacu Prezydenckim nie ma zwykłego «notariusza», który wszystko aprobuje. Duda postawił warunki...".

Autorzy artykułu w FAZ zastanawiają się, co kryje się za propozycją prezydenta Dudy. Uważają oni, że prezydent RP „wzmocnił swoją pozycję". Zwracają też uwagę na to, że opozycja polityczna odebrała to, z nadzieją jako sygnał, że „prezydent wreszcie słucha". „Takie wypowiedzi zaświadczają o możliwej zmianie roli Andrzeja Dudy. Dawny funkcjonariusz wykonujący polecenia wzmocnił swoją pozycję".

„Kiedy Andrzej Duda latem 2015 r. wprowadził się do pałacu Prezydenckiego, 44-letni doktor prawa szybko zdobył przydomek, który przylega do niego do dzisiaj: notariusz" - pisze Florian Hassel w „Sueddeutsche Zeitung". Dodaje, że Andrzej Duda „jeszcze jesienią 2015 r. poparł kontrowersyjne, częściowo niekonstytucyjne inicjatywy rządu – i musiał wieczorem najwidoczniej na rozkaz jechać do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, właściwego władcy Polski i jego politycznego piastuna. Wielu więc widziało w Dudzie posłusznego wykonawcę poleceń na najwyższym stanowisku państwowym" – czytamy w „Sueddeutsche Zeitung".

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu