W jednym z marcowych listów do pracowników Mark Dekan, prezes Grupy RASP, odniósł się do ponownego wyboru Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej, pisząc m.in. , że "Ideologie i prymitywne ideologie przegrały z wartościami i rozsądkiem. Wyłącznym zwycięzcą nie jest jednak Donald Tusk, tak jak Kaczyński nie jest jedynym przegranym. Razem z Tuskiem wygrali Polacy - wszyscy ci, którzy są dumni z przynależności do Unii Europejskiej (...). Co do przegranych w tym starciu, to obok Jarosława Kaczyńskiego znalazła się dobra reputacja Polski jako rzetelnego partnera".

Nadmienił też, nawiązując do wysokiego poparcia dla pozostania Polski w UE wśród Polaków, by „podpowiadać im co zrobić, żeby pozostać na pasie szybkiego ruchu i nie skończyć na parkingu". Pismo wyciekło z firmy, a po tym,, materiał zrobiły o nim „Wiadomości", wywołało w kraju debatę o tym, gdzie jest granica niezależności dziennikarskiej w dziej szych czasach. Ta z kolei spowodowała wprowadzenie tego zagadnienia do dzisiejszych obrad sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu.

Resort kultury: zmieńmy przepisy

I to właśnie tam Piotr Gliński zapowiedział nowelizację zmiany w prawie prasowym. Najpierw podał, że Dekan działał w granicach polskiego prawa, w którym jest zapisane, że właściciel mediów "może nawet stosować konsekwencje pracownicze wobec swoich pracowników, którzy nie realizują linii programowej medium". - To jest prawo peerelowskie z 1984 roku i przez 20 kilka lat III RP nie zostało ono zmienione; nie zostało ono zmienione także przez osiem lat działającej przed nami koalicji. Mamy taką regulację, która umożliwia w zasadzie tego rodzaju skandaliczne interwencje w wolny rynek mediów - mówił wicepremier, zapowiadając zmiany w art. 10 prawa prasowego. Głosi on obecnie, że „Zadaniem dziennikarza jest służba społeczeństwu i państwu. Dziennikarz ma obowiązek działania zgodnie z etyką zawodową i zasadami współżycia społecznego, w granicach określonych przepisami prawa", ale także (w ust. 2), iż „dziennikarz, w ramach stosunku pracy, ma obowiązek realizowania ustalonej w statucie lub regulaminie redakcji, w której jest zatrudniony, ogólnej linii programowej tej redakcji" oraz że „działalność dziennikarza sprzeczna z ust. 2 stanowi naruszenie obowiązku pracowniczego".

Prezes RASP: oskarżenia są absurdalne

Do zamieszania wywołanego poprzednim pismem odniósł się też dziś w nowym newsletterze do pracowników Mark Dekan. - Z pewnością znana Wam jest agresywna i pełna manipulacji reakcja mediów publicznych na mój newsletter. Niektóre powoływały się na coś, czego w tym komunikacie w ogóle nie było: rzekomą instrukcję wskazującą naszym dziennikarzom, jak pisać i zachowywać się, by wywrzeć negatywny wpływ na Polskę i Polaków, w imię niesienia korzyści niemieckiej polityce i interesom. Zarzuty te są oczywiście absurdalne i nie warte dalszej dyskusji – napisał Dekan. List zakończył, pisząc, że „ ideą wolnych mediów na całym świecie jest służyć społeczeństwu, a nie osobom będącym u władzy. W tym sensie, mam nadzieję, że trwająca obecnie ostra debata publiczna stanie się przyczynkiem do merytorycznej dyskusji".

W oficjalnym oświadczeniu koncernu na temat całej sytuacji wydanym przez Agnieszkę Odachowską, Rzecznik RASP w Polsce, można przeczytać, że: „Oskarżenie, jakoby Mark Dekan instruował naszych dziennikarzy, jak powinni informować o rozwoju sytuacji politycznej, i że wywierał na nich jakąkolwiek presję, jest całkowicie fałszywe i nie do zaakceptowania. Jego cotygodniowy newsletter do pracowników Grupy Onet-RAS Polska odnosi się do najnowszych wydarzeń wewnątrz naszej firmy, a ponadto do wydarzeń w polityce i gospodarce, które mają znaczenie dla nas jako firmy medialnej. W tym kontekście, Mark Dekan przypomniał o wartościach, jakim hołdujemy w firmie, które oparte są na wolności mediów, wolności wypowiedzi i zjednoczonej Unii Europejskiej. Nasi koledzy z Onet.pl zdecydowali się opublikować newsletter w pełnej wersji, by opinia publiczna mogła wyciągnąć własne wnioski".