Termin minął 15 września 2016 r. o godz. 16. Tymczasem Kurski co prawda pojawił się w wydziale tuż przed godz. 16, jednak potem przez około 20 minut kserował dokumenty, a jego asystent donosił mu brakujące papiery. Zgodnie z regulaminem konkursu taka oferta powinna zostać odrzucona.
Taki przebieg zdarzeń ujawniliśmy w „Rzeczpospolitej” w 2016 roku, opierając się na relacjach świadków. Po naszej publikacji do prokuratury wpłynęło kilka zawiadomień o popełnieniu przestępstwa. I prokuratura, po obejrzeniu nagrań z monitoringu, potwierdziła nasze wcześniejsze ustalenia, że Kurski się spóźnił.
Jednak odmówiła dochodzenia, nie dopatrując się poświadczenia nieprawdy. Nie stwierdziła tego, bo na kopercie z dokumentami Kurskiego nie przybito godziny ich złożenia, lecz datę dzienną, a ta się zgadzała.
I tę decyzję prokuratury we wtorek uchylił sąd. Zdaniem TVP „obecna sytuacja jest wynikiem braku akceptacji dla wyboru dokonanego przez Rady Mediów Narodowych ze strony jednego z przegranych kandydatów w konkursie, który nie godząc się z porażką wykorzystuje wszelkie formalne możliwości nie zważając na brak ich podstaw faktycznych”.