O sprawie Stanisława Piotrowicza i słowach działacza „Solidarności” Antoniego Pikula tak pisze Michał Szułdrzyński w „Rzeczpospolitej”: „Wizerunkowy problem partii rządzącej polega również na tym, że zakłócona została narracja przed 35. rocznicą wprowadzenia stanu wojennego. PiS punktował opozycję, że zamierza demonstrować 13 grudnia, a jeszcze kilka dni wcześniej protestowała w obronie esbeckich emerytur. Trudniej dziś mówić do opozycji «Komuniści i złodzieje, cała Polska się z was śmieje»” i kończy swój komentarz następująco: „Jeśli Piotrowicz nie przedstawi przekonujących dowodów, że w latach 80. pomagał opozycjonistom, po deklaracji Pikula oraz lekturze akt IPN utrzymanie go na stanowisku szefa komisji sprawiedliwości będzie ze strony PiS objawem nie lada arogancji”.

W „Gazecie Wyborczej” Paweł Wroński o tej samej sprawie pisze: „Prawo i Sprawiedliwość ma problem z kłamstwem? Nie, ma problem z tymi swoimi członkami, którzy jeszcze wierzą w prawdę. Nie łudźmy się. Poseł Piotrowicz - śmiejący się i wykrzykujący z trybuny sejmowej «Precz z komuną!» może być tak cynicznie pewny siebie, bo wie, że stoi za nim Jarosław Kaczyński. (...) Teraz PiS do kłamstwa przyznać się nie może, bo to podważa istotę tego ugrupowania. Piotrowicz będzie nadal krzyczał «Precz z komuną» i «kształtował ład konstytucyjny»”.

W „Fakcie” profesor Stanisław Cenckiewicz, szef Centralnego Archiwum Wojskowego chwali TVN 24 za ujawnienie prawdy o Piotrowiczu. „Dobra lustracyjna robota z aktami IPN” - mówi Cenckiewicz. „Fakt” cytuje też wypowiedź Antoniego Pikula: „To jest absolutna nieprawda, ponieważ pan Piotrowicz żadnej pomocy ani mnie, ani innym osobom związanym z solidarnościowym podziemiem w tym czasie nie udzielił”. Najlepszą konkluzją w tej żenującej dla władzy sprawie wydaje się to, co napisał w „Rzeczpospolitej” Michał Szułdrzyński powołując się na swoje źródło w PiS: „Jarosław Kaczyński wiedział, że Piotrowicz był w stanie wojennym prokuratorem. Dlaczego więc postawił na niego? By mieć pewność jego posłuszeństwa. - Ktoś inny może by się wahał, a w przypadku Piotrowicza prezes miał pewność, że sprawę Trybunału Konstytucyjnego załatwi dokładnie tak, jak chce naczelnik - mówi informator Szułdrzyńskiemu.

Rzecznik prezydenta Marek Magierowski pytany w środę przez TVN 24 o opinię wydawał się zawstydzony. Nawet on, który często bywa adwokatem spraw beznadziejnych, tym razem był przyzwoicie bezradny. Ciekawe, czy jeszcze przed 13 grudnia doczekamy się od obozu władzy poważniejszych dowodów przyzwoitości.