Wojciech Mann mówił, jak wygląda obecnie praca w radiowej "Trójce". - Profesjonalne działanie radiowe modyfikowane jest przez myślenie typu „czy to „góra” zaakceptuje?”. Czyli, że audycja może być właściwa albo niewłaściwa. Już to kiedyś przerabialiśmy - powiedział.
Dziennikarz komentował również zmiany kadrowe, jakie w ostatnim czasie nastąpiły w rozgłośni. - Ludzie są inteligentni wbrew pozorom. To jest typowy błąd każdej władzy, której się wydaje, że rządzi idiotami i wystarczy troszeczkę tupnąć na nich, przestraszyć i wszystko będzie cacy. Nie, to się tylko odwleka w czasie - tłumaczył.
- Jest wyraźnie atmosfera przygnębienia i zastraszenia. Oczywiście, inaczej się czuje ktoś taki, jak ja, kto ma za sobą ileś lat pracy, jakiś dorobek i nie jest całkowicie zależny od honorarium Trójkowego, a inaczej osoba, która ma kredyty, rodzinę i konieczność przyniesienia miesięcznego honorarium. No to ci ludzie zwyczajnie się boją i myślę, że po prostu każdego dnia budzą się z lekkim strachem - dodał.
- Bardzo mi żal tamtej atmosfery spokoju, pogodnego robienia radia, braku zagrożeń, obaw i oglądania się, czy ktoś niepowołany słucha naszej rozmowy. To jest bardzo nieprzyjemne, ta stęchlizna w powietrzu - mówił dalej Mann.