Z pomysłem fuzji wyszedł Horst Seehofer, obecny premier Bawarii i były p.o. prezydenta Niemiec, wielki przeciwnik rozdrobnienia publicznych mediów w Niemczech. Seehofer liczy, że rozpoczynając debatę na ten temat w niemieckich mediach, doprowadzi do tego, że pomysł fuzji ZDF i ARD znajdzie poparcie na listopadowej konferencji CSU.
Zdaniem ekspertów celem budzącego wiele kontrowersji pomysłu jest oczywiście obniżenie poziomu dotacji, jakie co roku trafiają do obu wielkich publicznych nadawców.
Dofinansowanie, jakie otrzymują wszyscy publiczni nadawcy w Niemczech, są najwyższe w Europie i sięgają 8 mld euro rocznie.
Prezent dla Sky
Dlatego właśnie analitycy Deutsche Banku uznali pomysł fuzji za potencjalnie korzystny, ale dla... prywatnej konkurencji ZDF i ARD. – Byłaby zdecydowanie pozytywnym wydarzeniem dla P7, RTL i być może także dla Sky Deutschland – cytuje ich raport portal Advanced-Television.com. A to dlatego, że obcięcie jedynemu już wtedy publicznemu nadawcy hojnych dotacji oznaczałoby, że przestałby zapewne kupować przynajmniej część lukratywnych praw do relacji sportowych z takich wydarzeń, jak Puchar Świata w piłce nożnej, igrzyska olimpijskie i rozgrywki największych europejskich lig z Bundesligą włącznie. – Obecnie to publiczni nadawcy nadają „Sportschau" (program pokazywany w kanale ARD i podsumowujący cykle rozgrywek Bundesligi – red.), co jest jedną z przyczyn niskiego zainteresowania widzów płatną telewizją. Zarzucenie takich pozycji programowych odbiłoby się bardzo pozytywnie na Sky – komentują analitycy Deutsche Banku.
Za abonament program bez reklam
ARD istnieje od 1950 roku i nadaje niemiecką Jedynkę – kanał Das Erste, ma rozwiniętą sieć redakcji regionalnych, ale także – wspólnie z ZDF – współpracuje przy tworzeniu kanałów kablowo-satelitarnych, takich jak Phenix, Ki.ka, paneuropejski 3sat i niemiecko-francuski Arte. Jego roczny budżet sięga 6,5 mld euro, zatrudnia ponad 20 tys. osób.