– Według NBP w Polsce pracuje legalnie ponad 1,2 mln Ukraińców. Szacuje się, że do końca tego roku będzie ich nawet 2 mln. To więcej niż niejedna grupa docelowa masowego produktu „szybkozbywalnego" w Polsce – zauważa Aleksander Glezman, szef zespołu klienckiego w agencji mediowej MEC.
Jak dodaje, ukraiński odbiorca jest dla polskich marketerów coraz bardziej atrakcyjnym odbiorcą. – Do niedawna przeciętny imigrant zza Buga był 43-letnią słabo wykształconą kobietą. Obecnie to zazwyczaj 33-letni mężczyzna. Nowa fala imigracji to ludzie dobrze wykształceni, z reguły bezdzietni i coraz lepiej zarabiający. Często wiążący z Polską nadzieje na stały pobyt. Nowa fala imigrantów chętnie też uczy się języka polskiego – wylicza Glezman. Jego zdaniem w przyszłości reklam kierowanych do Ukraińców będzie w polskich mediach więcej. – Musimy jednak pamiętać, że w przypadku znakomitej większości reklamowanych kategorii narodowość nie ma żadnego znaczenia. Stąd trend ten nigdy nie będzie powszechny. Będzie on występował w kilku istotnych dla tej grupy kategoriach, takich jak finanse, telekomunikacja, transport i turystyka, nieruchomości czy edukacja – mówi.
Do ukraińskiego klienta już dziś chcą dotrzeć nie tylko operatorzy telekomunikacyjni, ale także deweloperzy nieruchomości czy uczelnie.
Program jako pomoc
Nie wszyscy eksperci są jednak zdania, że mniejszość ukraińska w Polsce – nawet duża – od razu potrzebuje tu swoich mediów. – Nie istnieją jakiekolwiek miarodajne badania na temat preferencji w konsumpcji mediów wśród ukraińskiej diaspory – mówi Michał Radkiewicz, strateg z agencji IPG Mediabrands. – Poza tym w dobie internetu, a większość Ukraińców mieszkających w Polsce to młode osoby, robienie programu telewizyjnego po ukraińsku wydaje się dość chybionym pomysłem – ocenia Radkiewicz.
Jego zdaniem taki program może mieć jedynie pewien sens jako pomoc dla Ukraińców w odnalezieniu się w realiach prawnych, podatkowych i obywatelskich w Polsce. – Niewiele jest przypadków Ukraińców, którzy nie znają polskiego na tyle dobrze, aby nie rozumieć oferty informacyjnej stacji telewizyjnej w podstawowej formie. Mam nadzieję, że Superstacja podejmie dialog ze swoimi widzami, aby dowiedzieć się jak najwięcej o kształcie programu, którego oczekiwałby ukraiński odbiorca – mówi Radkiewicz.
Zwraca uwagę, że pod pierwszym odcinkiem programu na YouTubie większość komentarzy pochodziła wcale nie od Ukraińców, ale od Polaków i miała nienawistny charakter.