Sprzedaż Twittera. Szaleństwo przestrzelonych wycen e-serwisów

Wysokie oczekiwania cenowe właścicieli Twittera mogą być kolejnym dowodem, że za oceanem wróciło szaleństwo przestrzelonych wycen e-serwisów.

Aktualizacja: 28.09.2016 07:02 Publikacja: 27.09.2016 21:45

Sprzedaż Twittera. Szaleństwo przestrzelonych wycen e-serwisów

Foto: Bloomberg

Już sama nieoficjalna lista kandydatów do zakupu najpopularniejszej w USA platformy z mikroblogami pokazuje, że Twitter nie będzie należał do tanich. Na spółkę, która II kwartał tego roku, podobnie jak poprzednie, zamknęła na minusie, ostrzą sobie podobno zęby: Google, firma IT Salesforce (oferuje usługi w chmurze), a także – jak doniosła właśnie agencja Bloomberg – Walt Disney Co.

Amerykańskie media spekulują, że potencjalnym chętnym na Twittera mógłby być i Microsoft, który dokonał już w tym roku dość szokującego cenowo przejęcia w tym samym sektorze: za 26,2 mld dol. kupił portal dla profesjonalistów LinkedIn.

– W rezultacie giełdowej euforii towarzyszącej pogłoskom o sprzedaży kapitalizacja Twittera w ciągu paru dni skoczyła do ok. 16 mld dol., a apetyty akcjonariuszy sięgają już 20 lub nawet 30 mld dol. – mówi „Rzeczpospolitej" Marek Sowa, niezależny ekspert rynku mediów (czytaj obok).

Problemy ze strategią

Za oceanem analitycy bardzo ostrożnie podchodzą do oczekiwań cenowych właścicieli Twittera i trzeźwo korygują w rekomendacjach ostatnie zawrotne zwyżki kursu spółki, nasilające się po fali spekulacji na temat jej sprzedaży. „Bazując na powolnym przyroście użytkowników, słabym rozwoju produktu, spadającym zaangażowaniu użytkowników platformy, niewłaściwej technologii reklamowej, kwestiach związanych z bezpieczeństwem oraz silnej konkurencji na rynku proponujemy jako cenę docelową (akcji – red.) 17 dol." – napisał w swojej rekomendacji Jason Helfstein, analityk rynku internetowego z Oppenheimer & Co. Aktualny kurs Twittera, notowanego na nowojorskiej giełdzie, oscyluje tymczasem wokół 22 dol. Jak dodał Helfstein, Oppenheimer zakłada, że Twittera kupi koncern mediowy i że ostateczna jego wycena nie przekroczy znacząco granicy wyznaczonej przez wycenę giełdową.

Analitycy od dawna nie są zwolennikami platformy mikroblogowej, z której na świecie korzysta ponad 300 mln ludzi. „Nadzieja to żadna strategia" – pisali specjaliści z MoffettNathanson w lipcu, obniżając rekomendacje dla Twittera z „trzymaj" do „sprzedaj" i wytykając mu przy okazji brak udanej długoterminowej strategii, która pozwoliłaby zarabiać na reklamach.

Po II kwartale tego roku przychody Twittera wynosiły 602 mln dol. i były o prawie jedną piątą wyższe niż rok wcześniej, ale rosły najwolniej w historii, wynik netto pozostawał ujemny (strata sięgała 107 mln dol.). W dodatku zarząd zapowiedział na III kwartał prognozy gorsze od oczekiwanych przez rynek.

Twitter nie może się też uwolnić od porównań do Facebooka, który pomimo wielu zastrzeżeń w momencie jego debiutu giełdowego – w przeciwieństwie do Twittera – w stosunkowo krótkim czasie pokonał kłopoty z zarabianiem na reklamie mobilnej. I rozwinął się w giganta zarówno pod względem liczby użytkowników, jak i wyników finansowych.

Przestrzelona wycena

Tymczasem znacznie trafniejszym porównaniem byłoby zapewne zestawienie Twittera z LinkedIn. Microsoft ogłosił przejęcie tego portalu pod koniec I półrocza tego roku, a kwota, jaką zadeklarował zapłacić za karierowy portal, wywindowała zakup na sam szczyt zestawienia największych zakupów tego typu w całej historii branży internetowej.

Kwotę 26,2 mld dol., jaką Microsoft wyłoży na LinkedIn, część branży od razu uznała za wygórowaną. Skorygowana EBITDA (zysk przed opodatkowaniem amortyzacją – red.) LinkedIn w tym roku ma szansę zbliżyć się do 1 mld dol. To oznaczałoby, że cena, jaką zapłaci Microsoft, jest jej ponad 26-krotnością. W przypadku Twittera analogiczny przelicznik przy cenie transakcji na poziomie 30 mld dol. i prognozowanej przez analityków na ten rok EBITDA na poziomie 700 mln dol. sięgałby potencjalnie aż... 43-krotności EBITDA.

Tymczasem z zestawienia, jakie prowadzi śledząca przejęcia w równych sektorach amerykańska firma doradztwa inwestycyjnego Berkery Noyes, wynika, że mediana kwoty przejęcia w sektorze technologicznym wynosiła w ciągu ostatnich trzech lat 2,5-krotność przychodów przejmowanych firm oraz 12,7-krotność ich EBITDA.

Części analityków krążąca po rynku zapowiedź wyceny Twittera wydaje się tak nieprawdopodobna, że od razu spodziewają się w serwisie ukrytych na razie sporych problemów. Mark Mahaney,analityk RBC Capital Markets, oświadczył niedawno w CNBC, że jego zdaniem spółka prawdopodobnie po prostu musi zostać sprzedana do końca roku, zanim stanie się jasne, że w ogóle przestaje rosnąć (i przy okazji ściął jej cenę docelową z 17 do 14 dol., choć kurs Twittera już wtedy skoczył do 20 dol.).

Niebezpieczeństwo powtórki

Analitycy już od jakiegoś czasu ostrzegają przed ryzykiem doprowadzenia do kolejnej wielkiej bańki internetowej. Zdaniem wielu przewartościowane są wyceny wielu technologicznych firm, by wymienić chociażby rozważającego giełdowy debiut Ubera (wycenianego już na prawie 70 mld dol.), Snapchata czy Airbnb. Przeszacowaną cenę wytykano też Cisco, kiedy przejęło w tym roku spółkę IT Jasper Technologies. Kwota przejęcia była jednak nieporównywalnie mniejsza, bo sięga „zaledwie" 1,4 mld dol.

Przepłacone przejęcie Twittera nie byłoby więc pierwszym tego typu wydarzeniem na amerykańskim rynku (by wspomnieć tylko nieudaną fuzję AOL i TimeWarnera), żadne jednak nie polegało na razie na utopieniu w jednej tego typu spółce aż 30 mld dol.

Jeśli współzałożycielom i szefom Twittera (jest wśród nich prezes Jack Dorsey) uda się sprzedać serwis choćby i za mniej niż oczekiwane 30 mld dol., na pewno uda się uniknąć smutnego losu Yahoo!, które wytraciwszy impet, niedawno po wielu miesiącach poszukiwania inwestora zostało sprzedane za zaledwie 4,8 mld dol. Verizonowi.

Już sama nieoficjalna lista kandydatów do zakupu najpopularniejszej w USA platformy z mikroblogami pokazuje, że Twitter nie będzie należał do tanich. Na spółkę, która II kwartał tego roku, podobnie jak poprzednie, zamknęła na minusie, ostrzą sobie podobno zęby: Google, firma IT Salesforce (oferuje usługi w chmurze), a także – jak doniosła właśnie agencja Bloomberg – Walt Disney Co.

Amerykańskie media spekulują, że potencjalnym chętnym na Twittera mógłby być i Microsoft, który dokonał już w tym roku dość szokującego cenowo przejęcia w tym samym sektorze: za 26,2 mld dol. kupił portal dla profesjonalistów LinkedIn.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Media
Nie żyje Tomasz Świderek. Przez lata pisał w „Rz” o telekomunikacji
Media
Masowy protest dziennikarzy w Grecji. „Nie stać nas na utrzymanie rodzin”
Media
Nie żyje założyciel Money.pl Arkadiusz Osiak
Media
Meta oskarżona o cenzurę. Zablokowała linki do gazety i felieton niezależnego dziennikarza
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Media
Polska w gronie muzycznych liderów. Głównie dzięki streamingowi