Daniel Kędzierski, FastTony.es: Znaleźliśmy swoją niszę

Nasze motto to: „Niech lekarz leczy ludzi, mechanik naprawia samochody, a reklamy robią się same” – mówi Daniel Kędzierski, współtwórca FastTony.es.

Publikacja: 16.02.2017 19:05

Daniel Kędzierski, FastTony.es: Znaleźliśmy swoją niszę

Foto: materiały prasowe

Po zaledwie dwóch latach funkcjonowania na rynku narzędzie FastTony.es, tworzące reklamy na Facebooka ma ponad 19 tys. użytkowników w 120 krajach. Jak zaczynaliście?

Rzeczywiście, FastTony.es wszedł na rynek 15 stycznia 2015 r. Zaczęło się od tego, że pokazaliśmy nasz pomysł na jednej z konferencji i zainteresowanie okazało się bardzo duże. Mając doświadczenie, gdyż jestem przedsiębiorcą od 2003 roku oraz biorąc pod uwagę to, iż własny biznes nie jest w mojej rodzinie czymś dziwnym - firmy mają ojciec, siostra, ciotki, wujkowie... opracowanie produktu, wdrożenie strategii i sprzedaży na wielu rynkach była znacznie łatwiejsze niż ma początkujący start-up. To na pewno dało nam przewagę rynkową. To i trochę szczęścia, które jest potrzebne w biznesie.

Działacie w branży reklamowej, w której jest duża konkurencja.

Znaleźliśmy swoją niszę i trudno nam mówić o konkurencji, ponieważ w segmencie usług dla small biznesu jesteśmy czołowym graczem. Od początku chcieliśmy pomagać z reklamami małym, lokalnym firmom. Jeśli myślimy o reklamach, to do głowy w pierwszej kolejności przychodzi nam Google, ale tam reklamy stają się coraz droższe. Można się pozycjonować, ale to robią praktycznie wszyscy, a to oznacza większą konkurencję i wyższe koszty. Kolejny krok doprowadził mnie do Facebooka. Oferta dotycząca rozwiązań dla lokalnego biznesu, wykorzystująca dane demograficzne i lokalizację okazała się strzałem w dziesiątkę.

Na czym polega?

Mocno uproszczając – wyobraźmy sobie sklep w dowolnym mieście w Polsce. Chodzi o to, aby klientów do niego pozyskiwać z najbliższego otoczenia, wówczas zwiększamy prawdopodobieństwo, że do niego rzeczywiście dotrą. Geolokalizacja to jedna z wielu technologii, które wykorzystujemy budując nasze usługi. Sukcesywnie poszerzamy portfolio, tak aby oferować jak największą wartość dodaną. Chodzi generalnie o to, żeby każdy robił to, na czym zna się najlepiej. Naszym motto jest: „Niech lekarz leczy ludzi, mechanik naprawia samochody, a reklamy robią się same”

Co to oznacza?

Spójrzmy, jak wygląda statystyczny dzień początkującego przedsiębiorcy. Pobudka, zaczynamy dzień z mailami od klientów, sms’ami, nieodebranymi połączeniami. W międzyczasie jakieś śniadanie, cały dzień kontakt z klientami, poszukiwanie nowych, obsługa obecnych. Powrót do domu. Dla większości osób na etacie to czas wypoczynku - ale nie dla przedsiębiorcy. W domu siadają do komputera, dokumentów, zajmują się fakturami, PIT-ami, ZUS-ami i szukaniem rozwiązań jak znaleźć klienta. Siedzą, czytają artykuły, oglądają filmy na YouTube, omawiające jak zrobić kampanie w Google lub na Facebooku. Nie robią tego, bo chcą. Robią to, bo muszą. Z różnym skutkiem, bo każdy zawód ma jakąś specjalizację. Ja zajmuję się zawodowo reklamami na Facebooku, ktoś inny jest uznanym dentystą-implantologiem, prawnikiem, architektem. Są świetni w swoim fachu, a czas - zamiast na obsługę zwiększającej się liczby klientów - muszą poświęcać na uczenie się technik reklamowania, wdrażania ich w firmie oraz stałej aktualizacji wiedzy, bo rynek wciąż się zmienia.
Tu wkraczamy my, oferując intuicyjny produkt, bazujący na algorytmach sztucznej inteligencji, który nie wymaga od użytkowników żadnego przygotowania, a jego skuteczność jest bardzo wysoka. Odpowiadając na kilka pytań o to kto jest Twoim klientem, automatycznie dobiera grupę docelową kampanii reklamowych. Wystarczy kilka kliknięć, a reszta praktycznie robi się „sama”, automatycznie.

Ile to kosztuje?


Na pewno zdecydowanie mniej niż zatrudnienie specjalisty od mediów społecznościowych. Wysokiej klasy specjaliści z doświadczeniem oczekują miesięcznego wynagrodzenia na poziomie minimum 8 tys. zł. Tymczasem małe firmy mają wąskie budżety marketingowe, niekiedy jest to 300-500 zł. My mamy dla nich ofertę.

Wciąż słychać narzekania, że w Polsce przedsiębiorcy nie korzystają jeszcze tak ochoczo z mediów społecznościowych jak w innych krajach. To się zmienia?

Już się zmieniło. Widzimy to chociażby patrząc przez pryzmat liczby osób, zapisujących się na nasze konferencje i seminaria. Brakuje już miejsc. Przestrzeń do automatyzacji procesów jest jeszcze bardzo duża. Wie pani ilu jest administratorów fanpage’ów w Polsce? Aż 3 mln, przy 15,7 mln wszystkich użytkowników, czyli co piąta osoba jest administratorem. Natomiast small biznesów, które są na Facebooku jest około 100 tys., z czego już połowa aktywnie korzysta z tego portalu w celach biznesowych. Trafiliśmy w rynek w idealnym momencie: połowa rynku jest już świadoma, a druga połowa mówi „ja sobie nie poradzę”. Dla obu tych grup mamy ofertę.

Jaki będzie wasz kolejny krok?

Obecnie zakończyliśmy prace nad częścią reklamową, pracujemy nad rozwiązaniem, które pozwoli w kilkadziesiąt minut zbudować stronę www osobie, która nie ma żadnego doświadczenia. Robiliśmy testy z fryzjerami, mechanikami, okulistą, sprzedawcą w sklepie zoologicznym itp. Na podstawie ich doświadczeń budujemy narzędzie, które zbuduje za nich stronę. Poszliśmy też dalej: dla każdego klienta mamy czat, by jak najbardziej wykorzystać szanse sprzedaży, gdy już klient trafił na tę stronę. Podsumowując całość projektu small business – klient otrzymuje stronę www, reklamy i czat oraz powiadomienia o wszelkich nowych zapytaniach ofertowych na swój telefon, a całość za kilkadziesiąt złotych miesięcznie.

Czy wasza oferta jest skierowany tylko do small business?

Nie. Cały ekosystem FastTony to ponad 120 autorskich rozwiązań, które wspierają każdego, kto myśli poważnie o generowaniu przychodów za pomocą reklam na portalu społecznościowym Facebook i Instagram. Obecnie korzystają z niego zarówno małe przedsiębiorstwa, jak duże globalne firmy i agencje reklamowe.

Jakie wyniki osiąga firma?

Ubiegły rok zakończyliśmy przychodami rzędu 1 mln zł, w tym roku celujemy w 3 mln zł. Możemy się też pochwalić bardzo wysoką rentownością. Nasze rozwiązanie jest skalowalne, więc zakładamy dalszy, skokowy wzrost.

Kogo zatrudniacie – to raczej programiści czy spece od marketingu?

Bez programistów stworzenie narzędzi bazujących na takich algorytmach i rozwijanie ich nie byłoby możliwe. To jest trzon. Sprawę uławia to, że ja sam jestem programistą i zajmuję się projektowaniem rozwiązań, a mój wspólnik Radosław Tomasik jest wybitnie uzdolniony, jeśli chodzi o budowę algorytmów i implementacje różnych dostępnych wyników badań naukowych. Świetnie się uzupełniamy. Mamy też sprzedawcę i zespół wsparcia klientów oraz naszą sekretną broń - Mateusza - naukowca, który porzucił badania naukowe na rzez polskiego biznesu. Przy czym ta komunikacja też jest w dużej mierze zautomatyzowana, co jest efektywniejsze i generuje niższe koszty. Firmę założyliśmy ze środków własnych.

Do dalszego rozwoju nie będzie potrzebny zastrzyk finansowy – jest jakiś inwestor na horyzoncie?

Wiele start-upów marzy o inwestorze, którego pieniądze wydadzą na „rozwój”. Ja jednak mam inne podejście. Przyznaję, otrzymaliśmy kilka zapytań, jednakże oferty które do nas spłynęły były czysto kapitałowe. Przy takich wynikach finansowych jakie osiągamy nie mamy żadnych problemów z pozyskaniem kredytu bankowego. A zatem nie kwota inwestycji jest dla nas ważna, ale to co ponadto wnosi inwestor. Dla zwiększenia dynamiki rozwoju firmy potrzeba kapitału, to zapewniają zwykle banki, ale najistotniejsza jest technologia i rynek zbytu. Inwestor z takimi atrybutami byłby dla nas wartościowym partnerem biznesowym.

I na koniec jeszcze jedno pytanie: skąd się wzięła nazwa FastTony?

To jedna z postaci z filmu „Epoka lodowcowa”. Miała niesamowity zmysł do szybkiej sprzedaży i wykorzystywała do tego każdą nadarzająca się okazję. Nasze narzędzie idzie właśnie tym tropem.

 



 

CV

Daniel Kędzierski to CEO FastTony.es - narzędzia, które pomaga tworzyć kampanie na Facebooku dzięki funkcjom niedostępnym w bezpłatnych narzędziach, licznym integracjom z systemami zewnętrznymi i automatyzacji reklamy. Odpowiada za wizję produktu, zdobywanie nowych rynków oraz dystrybucję. Przedsiębiorca z trzynastoletnim doświadczeniem. Tworzył strategie biznesowe i marketingowe, a z jego rozwiązań technologicznych korzystały firmy takie jak: T-Mobile, DDB Tribal, McDonalds, Starcom. Prelegent największych krajowych i międzynarodowych konferencji. Prowadzi szkolenia, na których dzieli się wiedzą z zakresu tworzenia i optymalizacji kampanii Facebook Ads.

Po zaledwie dwóch latach funkcjonowania na rynku narzędzie FastTony.es, tworzące reklamy na Facebooka ma ponad 19 tys. użytkowników w 120 krajach. Jak zaczynaliście?

Rzeczywiście, FastTony.es wszedł na rynek 15 stycznia 2015 r. Zaczęło się od tego, że pokazaliśmy nasz pomysł na jednej z konferencji i zainteresowanie okazało się bardzo duże. Mając doświadczenie, gdyż jestem przedsiębiorcą od 2003 roku oraz biorąc pod uwagę to, iż własny biznes nie jest w mojej rodzinie czymś dziwnym - firmy mają ojciec, siostra, ciotki, wujkowie... opracowanie produktu, wdrożenie strategii i sprzedaży na wielu rynkach była znacznie łatwiejsze niż ma początkujący start-up. To na pewno dało nam przewagę rynkową. To i trochę szczęścia, które jest potrzebne w biznesie.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Media
Nie żyje Tomasz Świderek. Przez lata pisał w „Rz” o telekomunikacji
Media
Masowy protest dziennikarzy w Grecji. „Nie stać nas na utrzymanie rodzin”
Media
Nie żyje założyciel Money.pl Arkadiusz Osiak
Media
Meta oskarżona o cenzurę. Zablokowała linki do gazety i felieton niezależnego dziennikarza
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Media
Polska w gronie muzycznych liderów. Głównie dzięki streamingowi