Rz: Jak wyglądają wykłady na Wydziale Prawa Uczelni Łazarskiego?
Mieczysław Błoński: Wykładowcy są tylko moderatorami zajęć. Prowadzą je sami studenci. Pewną partię materiału zadaje się grupie osób. Mają ją potem przekazać swoim kolegom z roku. Dzięki temu wynoszą z wykładów więcej. Zajęcia to na naszym wydziale rodzaj teatru, w którym wszyscy uczestnicy nawiązują ze sobą dialog. W ten sposób studenci nie korzystają z jednego podręcznika, ale zaglądają do wielu. Poszukują informacji w różnych źródłach. Ważne też jest wspólne rozwiązywanie kazusów. Dzięki nim przekazywana wiedza przestaje być sucha, czysto teoretyczna, a studenci uczą się nie tylko przepisów, ale przede wszystkim myślenia prawniczego.
Skąd pomysł na taką formę zajęć?
W sposób angażujący studentów są prowadzone zajęcia w czołowych uczelniach na świecie, np. w Singapurze, USA czy we Francji.
Amerykański pedagog i nauczyciel Edgar Dale zbadał, ile wiedzy przyswajają ludzie, w zależności od sposobu jej przekazywania. Zazwyczaj zapamiętujemy 5 proc. z wykładu, czyli tego, co słyszymy, a 10 proc. tego, co czytamy. Jeśli student uczy się za pomocą metod audiowizualnych, przyswaja 20 proc. Obserwowanie pokazów i doświadczeń pozwala zapamiętać 30 proc. przekazywanej wiedzy. Uczestniczenie w grupie dyskusyjnej daje możliwość przyswojenia połowy przekazywanych treści. Jednak dzięki działaniu, a więc np. odgrywaniu scenek, można zapamiętać już 70 proc. wiedzy. Najlepsze efekty daje jednak nauczanie innych i natychmiastowe wykorzystanie zdobytej wiedzy. W ten sposób zapamiętujemy aż 90 proc. przekazywanych treści. Student oczywiście musi się najpierw przygotować do zajęć. W Uczelni Łazarskiego prowadzimy szkolenia metodyczne dla naszych wykładowców, by wiedzieli, jak najskuteczniej przekazywać wiedzę.