Dania nigdy nie była piłkarską potęgą i raczej nigdy nie będzie, ale Duńczycy raz na kilka dekad mają zdolność tworzenia drużyn, które elektryzują kibiców na całym świecie.
W obecnym zespole, który prowadzi Norweg Age Hareide, drzemie potencjał, by reprezentacja stała się kolejnym duńskim dynamitem. Ofensywny pomocnik, 25-letni Christian Eriksen należy do najlepszych na świecie na swojej pozycji i pięknie nawiązuje do bogatej tradycji kreatywnych duńskich zawodników z iskrą bożą – jak Michael Laudrup czy Frank Arnesen.
Z kolei w młodziutkim napastniku, 19-letnim Kasprze Dolbergu wielu duńskich kibiców chce widzieć następcę takich łowców bramek z przeszłości, jak Allan Simonsen czy Preben Elkjar Larsen.
Drużyna Adama Nawałki zrobi wszystko, by ten nowy duński dynamit nie eksplodował jeszcze na mundialu w Rosji, a jeśli tak miałoby się stać, to niech Duńczycy będą zmuszeni do przebijania się w barażach.
Termin „duński dynamit" został wymyślony, by opisać reprezentację, która w 1986 roku zachwyciła świat na mundialu w Meksyku. Często próbuje nam się wmawiać, że styl nie ma znaczenia, że liczą się wyłącznie wyniki, że w pamięci zostają tylko zwycięzcy. Tymczasem przecież to właśnie drużyny, które niczego nie wygrały, ale ich gra hipnotyzowała, zajmują czołowe miejsca w kolejnych plebiscytach na zespoły wszech czasów. Węgrzy z 1954 roku, którzy przegrali w finale z Niemcami, zrewolucjonizowali piłkę nożną. Holendrzy z 1974 roku z genialnym Johanem Cruyffem wynaleźli „futbol totalny", ale przegrali w finale MŚ 1974. W końcu uznawana przez wielu za najpiękniej grający zespół w historii Brazylia z MŚ 1982 odpadła w drugiej fazie grupowej, gdy trener Tele Santana kazał swoim piłkarzom atakować, mimo iż remis z Włochami dawałby Brazylijczykom awans do półfinału.