Ruch ma rosnąć w dwucyfrowym tempie także w kolejnych latach. Prognoza Urzędu Lotnictwa Cywilnego (ULC) do roku 2030 przewiduje, że liczba pasażerów w Polsce się podwoi. – Głównym motorem wzrostu jest i nadal będzie nadrabianie zaległości w stosunku do Europy Zachodniej, bo wskaźnik mobilności w Polsce jest nadal znacznie mniejszy niż w krajach Unii Europejskiej – uważa prezes ULC Piotr Samson.
Linie lotnicze na wyścigi otwierają nowe połączenia i zwiększają liczę rejsów na najbardziej obłożonych trasach, a jeśli już tam latają, podstawiają większe samoloty. Popyt na podróże rośnie, bo bilety są tanie. Dzisiaj np. na prezent w postaci biletu do Barcelony wydamy tyle samo, co na flakon perfum.
Niekwestionowani liderzy
Liderem wzrostu w tym roku jest warszawskie Lotnisko Chopina, gdzie ruch w I kwartale 2017 r. wzrósł prawie o jedną trzecią w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego. – Szacujemy, że w tym roku odprawimy ponad 14 milionów pasażerów – mówi Mariusz Szpikowski, naczelny dyrektor Przedsiębiorstwa Państwowe Porty Lotnicze, które zarządza Lotniskiem Chopina.
W dwucyfrowym tempie rośnie ruch w Krakowie i we Wrocławiu. – Za nami sezon zimowy, w którym tylko z sześciu nowych połączeń skorzystało 95 tysięcy pasażerów. A w ostatnią niedzielę marca rozpoczęliśmy już sezon letni z jedenastoma nowymi kierunkami, natomiast na sezon zimowy, do którego jeszcze daleko, już mamy zapowiedź kolejnych dwóch tras. Już dzisiaj nasze lotnisko oferuje ponad 100 połączeń – cieszy się prezes portu w podkrakowskich Balicach Radosław Włoszek.
Z kolei we Wrocławiu (wzrost o 18,5 procent) ruch krajowy napędzał Ryanair. Za granicę - na Maltę, do Barcelony, Malagi i na Teneryfę - samoloty tanich linii latały wypełnione w 90 procentach.